W czwartek przedstawiciele załogi upublicznili podpisany przez ponad 50 pracowników list do rady, w którym stanowczo sprzeciwiają się oni "przedwczesnym zmianom kadrowym w zarządzie rozgłośni, do czasu wejścia w życie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji". Konflikt w radiu, wobec którego publicznie stawiane były m.in. zarzuty upolitycznienia, trwa od wielu miesięcy. Prezesem stacji jest kojarzony z PiS Wojciech Jerzy Poczachowski, jego zastępcą wieloletni dziennikarz Radia Katowice, Jacek Filus. Nieoficjalnie wiadomo, że ich współpraca nie układa się dobrze. - Sygnały o tym, że w rozgłośni źle się dzieje, dotarły również do właściciela. W konsekwencji do rady nadzorczej wpłynęło pismo z Ministerstwa Skarbu Państwa, w którym zobowiązano radę do podjęcia działań, służących uporządkowaniu sytuacji w radiu - powiedział w czwartek szef rady, reprezentujący w niej Skarb Państwa, Wojciech Gumułka. W miniony poniedziałek rada podjęła kolejną już próbę odwołania członków zarządu, jednak wnioski w tej sprawie nie zyskały wymaganej większości. W tej sytuacji w środę rada zdecydowała o ogłoszeniu konkursu na trzeciego członka zarządu rozgłośni. Od lipca 2006 roku na tym stanowisku był wakat. Ogłoszenie w tej sprawie ma ukazać się w sobotę, rozstrzygnięcie konkursu nastąpi 29 lutego. - Członkowie rady wyszli z założenia, że powołanie trzeciego członka zarządu poprawi atmosferę pracy w zarządzie i przywróci efektywność jego działania. W konsekwencji liczymy na uspokojenie i uporządkowanie sytuacji - wyjaśnił Gumułka. Nieoficjalnie osoba zbliżona do rady powiedziała, że powołanie trzeciego członka zmieni układ sił w zarządzie. Dziś głos prezesa liczy się podwójnie. Gdy powołany będzie trzeci członek zarządu, rola prezesa zmniejszy się. Potem dwaj członkowie mieliby być odwołani, a trzeci pełniłby obowiązki kierownicze do czasu wyłonienia nowych, w tym prezesa. Rozgrywkami wokół radia zmęczeni są jego pracownicy. Pod listem do rady podpisali się m.in. członkowie rady pracowniczej i związków zawodowych, jak napisali "od wielu lat poddawani eksperymentom kadrowym na szczeblu kolejnych zarządów". Sygnatariusze listu liczą, że nowa ustawa o radiofonii i telewizji "spowoduje odpolitycznienie mediów publicznych i powoływanie na stanowiska kierownicze w oparciu o rzeczywiste, a nie polityczne kwalifikacje, kompetencje i predyspozycje". Próbę zmian kadrowych przed nowelizacją ustawy uważają za lekceważenie pracowników radia i ustawodawcy. - Nie bronimy tego konkretnego zarządu, ale zasad. Powołanie kolejnego członka zarządu, potem następnych, a w perspektywie - po nowelizacji ustawy - kolejnych, oznacza dla radia wielokrotne koszty odpraw. To kosztowny, tymczasowy eksperyment, na który rozgłośni nie stać - uważa zastępca redaktora naczelnego, Piotr Ornowski, jeden z sygnatariuszy listu. "O ile Radio Katowice potrafi funkcjonować (przynajmniej w pewnym zakresie) bez zarządu i rady nadzorczej, o tyle bez nas, dziennikarzy, publicystów i pracowników poszczególnych działów, już nie. Najważniejsza dla nas jest pozycja rynkowa naszej firmy, jej dobry wizerunek, szacunek wśród słuchaczy i apolityczność" - napisali pracownicy do rady nadzorczej. Szef rady rozumie argumenty pracowników, ale broni podjętych decyzji. Przypomniał, że uporządkowanie sytuacji, także kadrowej, w radiu, jest wolą właściciela, którą rada wykonuje. Podnoszone m.in. w lokalnych mediach zarzuty wobec obecnego zarządu radia dotyczyły np. gospodarki płacowo-finansowej, spadającej słuchalności, zakupu drogich mebli do gabinetu prezesa, preferowania znajomych przy obsadzie stanowisk oraz zaangażowanie polityczne. W grudniu ubiegłego roku, z okazji 80-lecia radia, pamiątkową tablicę, odsłaniał prezes PiS Jarosław Kaczyński.