Pomagało mu troje pracowników jego kancelarii. Wkrótce staną przed sądem. O zakończeniu trwającego trzy lata śledztwa w tej sprawie poinformował w poniedziałek zespół prasowy śląskiej policji. Niebawem do sądu trafi akt oskarżenia przeciwko komornikowi Grzegorzowi M. Śledczy postawili mu aż 424 zarzuty - niemal tyle razy podejrzany miał oszukać swoich klientów. - Mężczyźnie zarzucono przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, oszustwa, poświadczanie nieprawdy w dokumentach i złożenie fałszywego oświadczenia majątkowego - powiedział nadkom. Piotr Bieniak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. W tej sprawie jest 42 pokrzywdzonych - to zarówno osoby fizyczne, jak i firmy. Łączna wartość wyrządzonych im przez komornika szkód przekracza 2,3 mln zł, z czego przeszło 2,2 mln zł straciła Kompania Węglowa. To kwota zawyżonych opłat egzekucyjnych i kosztów zastępstwa prawnego w postępowaniach egzekucyjnych. Akt oskarżenia w tej sprawie obejmie także asesora Bartosza M. z kancelarii komornika (przedstawiono mu 14 zarzutów przekroczenia uprawnień, oszustwa, posługiwania się fałszywymi dokumentami i nakłaniania do fałszywych zeznań) oraz dwie pracownice rudzkiej kancelarii: Martę H. i Zuzannę F., podejrzane o podrabianie dokumentów. Mechanizm działania komornika był podobny w kilku sprawach, z wniosku różnych wierzycieli. Za każdym razem wierzyciel płacił komornikowi znacznie więcej niż mu się należało. Za egzekucję długów mężczyzna obciążał płatników opłatami wyższymi niż pozwalało mu na to prawo, ale także zawyżał pobierane od wierzycieli opłaty za inne czynności i bezprawnie wystawiał im rachunki za bezskuteczne egzekucje. Rozliczał też np. fikcyjne wyjazdy. Zdarzało się, że egzekwując zadłużenie od dłużnika, komornik wszczynał kolejne postępowania egzekucyjne z wniosku tego samego wierzyciela, wykorzystując jeden tytuł wykonawczy. Tym sposobem pobierał opłaty za nielegalnie wykonane czynności. Przestępstwo długo było niezauważone m.in. dlatego, że komornik egzekwował wysokie kwoty, w stosunku do których naliczone opłaty nie budziły podejrzeń wierzycieli i dłużników. Dlatego wystawiając faktury za swoje czynności, komornik bez oporów przekraczał dozwolone ustawą o postępowaniu egzekucyjnym opłaty. Podejrzany komornik i asesor nie prowadzą już postępowań egzekucyjnych. Na poczet przyszłych kar i grzywien policjanci zajęli wart blisko milion złotych majątek komornika. Grozi mu 10 lat więzienia. Komornik nie był aresztowany; zastosowano wobec niego poręczenie majątkowe. Także jego współpracownicy będą odpowiadać z wolnej stopy. To nie jedyna podobna sprawa, wykryta w ostatnim czasie na Śląsku. Policjanci z wydziału do walki z korupcją katowickiej KWP zakończyli niedawno inne podobne śledztwo, w którym oskarżona jest komornik z Gliwic, Irena S. Przedstawiono jej łącznie 137 zarzutów przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowych i oszustwo. Mechanizm jej działalności był podobny jak w przypadku komornika z Rudy Śląskiej. Pokrzywdzonych jest 14 podmiotów, które straciły ponad 430 tys. zł. Akt oskarżenia w innej tego typu sprawie trafił w kwietniu do sądu w Bytomiu. Tamtejszy komornik i jego asystentka - jak ustaliła policja - w ciągu trzech lat zarobili bezprawnie ponad 150 tys. zł na zawyżaniu opłat egzekucyjnych. Nieuczciwemu komornikowi i jego współpracownicy przedstawiono łącznie 89 zarzutów. Również tu poszkodowanymi są głównie firmy z branży górniczej. We wszystkich tych przypadkach policjanci musieli przeanalizować kilkaset akt postępowań egzekucyjnych. Te czynności potwierdziły przypuszczenia, że skala nadużyć była znacznie większa, niż się początkowo wydawało. Sprawdzono też, czy z komornikiem mogły współdziałać inne osoby, np. przedstawiciele dłużnika.