Z walących się w wyniku szkód górniczych domów w Karbiu trzeba było wykwaterować w ostatnich tygodniach kilkaset osób. Bytomski samorząd negatywnie zaopiniował plan ruchu na najbliższe lata odpowiedzialnej za szkody kopalni Bobrek-Centrum. Stawką jest 12 mln ton węgla, znajdującego się jeszcze pod Bytomiem. Zgodę na dalsze wydobycie musi dać nadzór górniczy. W piątek sprawą zajęła się komisja ds. ochrony powierzchni - organ doradczy prezesa WUG. W spotkaniu, oprócz ekspertów, uczestniczyli także przedstawiciele władz miasta, nadzoru górniczego oraz Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia. - Członkowie komisji potwierdzili, że podstawową przyczyną uszkodzeń budynków w Karbiu była eksploatacja ściany wydobywczej - mimo iż prowadzono ją zgodnie z zasadami i przyjętym planem ruchu. Jednocześnie wskazano na niewystarczającą odporność i zły stan techniczny budynków - powiedziała rzeczniczka WUG, Jolanta Talarczyk. Chodzi zarówno o starsze budynki - z lat 30. i 50. ubiegłego wieku, jak i młodsze, z lat 70. - Wadliwa ocena odporności budynków i ich stanu technicznego spowodowała, że nie zastosowano wystarczających zabezpieczeń i nie prowadzono odpowiednich do skali zagrożenia działań profilaktycznych - wskazała rzeczniczka. W ocenie ekspertów, w Bytomiu doszło do sytuacji, w której eksploatacja była prowadzona zgodnie z planem ruchu i przyjętym założeniami, ale założenia te były oparte na fałszywych, nieodpowiadających rzeczywistości przesłankach. Chodzi przede wszystkim o ocenę odporności znajdujących się na powierzchni domów. Wśród innych przyczyn bytomskiej katastrofy budowlanej wskazano także nierównomierny postęp ściany wydobywczej w kopalni Bobrek-Centrum, a także skomplikowane warunki geologiczno-górnicze w tym rejonie, gdzie eksploatacja górnicza prowadzona jest od bardzo dawna. Komisja zaleciła kolejną, szczegółową inwentaryzację zagrożonych budynków. Eksperci zwrócili przy tym uwagę, że należy dokonać jej skrupulatnie, budynek po budynku, a nie tzw. metodą punktową, w której bada się tylko określone elementy, a potem uśrednia wyniki i określa szacunkową odporność domów. Zalecono także, aby przy wyborze rzeczoznawców, którzy dokonają oceny, nie kierować się jedynie ceną za ich usługi, ale przede wszystkim jakością i zakresem usług. Na kolejnym posiedzeniu, pod koniec listopada, komisja ma zająć się planem ruchu kopalni na najbliższe trzy lata. Aby kopalnia mogła pracować, musi zatwierdzić go Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach - negatywna opinia władz Bytomia nie jest dla niego wiążąca. - Dalsza eksploatacja węgla jest możliwa, ale po uwzględnieniu wszystkich zaleceń komisji - podkreśliła rzeczniczka WUG. Eksperci zalecili także stałe pomiary geodezyjne oraz systematyczny monitoring zagrożonego terenu pod kątem oddziaływania eksploatacji górniczej na powierzchnię. Pracę ma też wznowić zespół konsultacyjny, skupiający przedstawicieli kopalni, samorządu oraz zarządców budynków. Na decyzję nadzoru górniczego w sprawie planu ruchu kopalni na lata 2012-2014 czekają związkowcy z kopalni Bobrek-Centrum. W piątek poinformowali, że 2 listopada w kopalni odbędzie się spotkanie przedstawicieli związków zawodowych i dyrekcji zakładu z prezydentem miasta. - Chcemy jeszcze raz porozmawiać z prezydentem na temat przyszłości ostatniej bytomskiej kopalni - powiedział górniczej Solidarności i przewodniczący związku w kopalni Bobrek-Centrum, Jarosław Grzesik. Związkowcy zapowiadają protesty w obronie zatrudniającej 3,5 tys. osób kopalni, jeżeli jej przyszłość będzie zagrożona. Jeśli spotkanie z prezydentem nie przyniesie spodziewanych przez górników efektów, w drugim tygodniu listopada w kopalni mają rozpocząć się tzw. masówki, podczas których związkowcy przekażą załodze swoją ocenę sytuacji. Zapowiadają, że będą bronić kopalni i szykują się do ostrych akcji protestacyjnych.