Podczas czwartkowej sesji głosowany miał być m.in. wniosek radnych PO o odwołanie marszałka Janusza Moszyńskiego (kilka miesięcy temu po wewnątrzpartyjnym konflikcie wystąpił on z PO) oraz wnioski stronników marszałka (współpracuje z nim m.in. PiS) o odwołanie radnych PO i SLD z funkcji wiceprzewodniczących sejmiku; miały też nastąpić zmiany w sejmikowych komisjach. - Obawa przed utratą stanowisk i funkcji przez radnych PO i SLD wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem i koniecznością załatwienia kilku istotnych dla regionu spraw, które były w porządku obrad - skomentował rzecznik marszałka, Krzysztof Krzemiński. Według niego, wiedząc, że ich wnioski nie uzyskają w czwartek większości, radni PO i SLD postanowili odwlec sesję, licząc, że po wyborach parlamentarnych zmieni się układ sił w sejmiku. Inaczej argumentują swoje decyzje radni PO i SLD, których głosami na prawie trzy tygodnie przerwano sesję. - Wydawało się, że był konsensus w sprawie niezwoływania sesji przed wyborami. Próbowaliśmy porozumieć się przed sesją i zanosiło się na to, że możemy jakieś uchwały merytoryczne podjąć, ale zachowanie części radnych wskazywało, że szykuje się polityczna rozgrywka - powiedziała szefowa klubu PO, Gabriela Lenartowicz. Oceniła, że zaplanowane na czwartek uchwały merytoryczne nie były na tyle pilne, by trzeba było zdecydować o ich losie jeszcze przed wyborami. Zdaniem radnych, obrady sejmiku mogłyby się wpisać w kampanię wyborczą ze względu na planowane w porządku obrad zmiany w składach komisji sejmiku oraz rozpatrzenie wniosku o odwołanie marszałka. Radni nie przyjęli też propozycji marszałka Moszyńskiego, aby wyłączyć z porządku obrad kontrowersyjne sprawy personalne i skupić się na sprawach merytorycznych. Sejmik miał m.in. podjąć decyzję dotyczącą przekształceń szpitala w Sosnowcu oraz objęcia akcji Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie, a także uchwałę w sprawie zaciągnięcia kredytów i wsparcia finansowego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Za zmianą terminu sesji było 23 radnych, przeciw - 22 osoby. W czwartek radni mieli także m.in. przegłosować sprawę dodatku specjalnego dla marszałka Moszyńskiego, który w zeszłym roku - zamiast bezterminowo - przyznano marszałkowi tylko na czas jednego roku. "PO zaakceptuje kwestię dodatku dla marszałka. To zwyczajne zaleczenie błędu, który ktoś kiedyś popełnił - wskazała szefowa klubu PO, ucinając spekulacje, jakoby PO miała dążyć do obniżenia pensji marszałka. - Zamieszanie w PiS-ie spowodował przyjazd premiera (w czwartek J. Kaczyński jest na Śląsku - red.), te różne zagrywki odbywały się z obawy o większość głosów - powiedziała Lenartowicz. Przypomniała, że po wyborach Sejmik zbierze się już najprawdopodobniej w innym składzie, jako że wielu radnych startuje w wyborach do Sejmu. Kilka miesięcy temu władze regionalne PO cofnęły marszałkowi Moszyńskiemu rekomendację do pełnienia tej funkcji i wnioskowały o usunięcie go z partii; marszałek wystąpił z niej sam. Platforma, współpracująca z radnymi LiD, nie ma jednak wystarczającej ilości głosów w sejmiku, aby odwołać Moszyńskiego z funkcji marszałka. Wkrótce ma podjąć kolejną próbę. Współpracujący z PSL i - nieformalnie - z PiS Moszyński powołał w sejmiku własny klub - Samorządową Inicjatywę Obywatelską (SIO) - oraz stowarzyszenie samorządowców pod taką samą nazwą.