Ekspozycja pt. "W jakli, kiecce, sztofce" prezentuje odmianę śląskiego stroju ludowego noszoną na ziemi pszczyńskiej, czyli na terenie dzisiejszych powiatów: pszczyńskiego, mikołowskiego, bieruńsko-lędzińskiego, miasta Tychy i południowych dzielnic Katowic. Przypomina ostatnie "chłopionki" z tych terenów, czyli kobiety noszące strój ludowy na co dzień przez całe życie. Jeszcze kilkanaście lat temu można je było spotkać na ulicach okolicznych miast i wsi. - Jeśli chodzi o współczesne stroje, to możemy spotkać kogoś w takich samych ubraniach w Tychach i w Nowym Jorku, i niekoniecznie powiedzą nam coś o osobie, która je nosi, może poza jej statusem majątkowym. Patrząc na osobę w stroju śląskim od razu wiedziało się, skąd pochodzi, jaki jest jej status majątkowy i stan cywilny - powiedziała autorka scenariusza wystawy, Agnieszka Szymula. Jak wyjaśniła, najstarsze prezentowane na wystawie stroje pszczyńskie pochodzą z początku XX w. Strój składa się z: kiecki, czyli sukienki, jakli - rodzaju żakietu, fartucha oraz sztofki - chustki na głowę. Ważnym jego elementem były nadające kiecce właściwą formę i optycznie powiększające, mocno krochmalone halki. - W ówczesnym kanonie urody nie mieściły się osoby bardzo szczupłe - zakładano, że źle im się powodzi - podkreśliła Szymula. Stroje codzienne będą prezentowane w zaaranżowanym wnętrzu kuchennym, gdzie będzie można też zobaczyć rzadko spotykaną, zasilaną gazem maszynę do plisowania firmy Singer. Dolna część stroju pszczyńskiego była plisowana. Zainscenizowano również scenę wesela, gdzie panna młoda występuje w tradycyjnym czarnym stroju, rozjaśnionym jedynie białym fartuchem, a pan młody - w stroju miejskim. - Stroje miejskie wyparły ludowe w okresie powojennym, kiedy kobiety zaczęły wychodzić z domu, podejmować pracę zawodową. Nie wymagały tyle zachodu i nie budziły złych skojarzeń - osoby w stroju ludowym były bowiem postrzegane jako te o niższym statusie, pochodzące ze wsi. Oprócz niewielu już żyjących chłopionek strój ludowy nosi się obecnie od święta, na specjalne okazje - podsumowała Agnieszka Szymula. Wystawę w Muzeum Miejskim w Tychach będzie można oglądać do połowy sierpnia.