Dwie pielęgniarki z Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach są oskarżone o narażenie dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu. 33-letnia Beata K. i 30-letnia Karina F nie przyznały się do zarzutów, choć nie negują, że zdarzenie miało miejsce. Śledztwo w tej sprawie trwało półtora roku. Wprawdzie zdaniem biegłych, zachowanie pielęgniarek nie narażało życia i zdrowia dzieci na niebezpieczeństwo, ale prokuratura uznała, że było inaczej. Te noworodki zostały w szpitalu po to, aby ratować ich zdrowie i życie, a nie po to, by robić z nich sobie zabawki - tłumaczy prokurator Beata Woźniak-Tuszyńska. Posłuchaj: Prokuratura zastrzega, że późniejsza śmierć jednego z dzieci, będących na zdjęciach, nie była efektem zachowania pielęgniarek, co dowiodły zlecone ekspertyzy. Sekcja zwłok małego Mateusza wykazała na liczne przyczyny śmierci chłopczyka, który urodził się pod koniec 6. miesiąca ciąży z wieloma wadami, od razu w bardzo ciężkim stanie. Drugie dziecko ze zdjęć, Paulina, żyje i jest w dobrej kondycji. To ona na jednym ze zdjęć była w kieszeni pielęgniarskiego fartucha. Miała wtedy niespełna miesiąc. Urodziła się 11 sierpnia 2005 r., ważyła 680 gramów. Opublikowane jesienią 2005 roku w prasie zdjęcia, na których pielęgniarki trzymają dwa niespełna kilogramowe wcześniaki, wkładając jedno z dzieci do kieszeni fartucha, zaszokowały opinię publiczną. Pielęgniarki tłumaczyły, że sfotografowały się z dziećmi na pamiątkę, chcąc pokazać rodzinie, jakimi maluchami się opiekują. Jedna z podejrzanych wyjaśniała, że zdjęcia zrobiono podczas rutynowego ważenia dzieci.