Napijesz się za to kawy w szklance, obowiązkowo przy wazoniku z goździkiem. Spędzisz noc w pokoju z żeliwną wanną i kupisz koronki z Koniakowa, o które w latach 80. zabijali się klienci. Poniedziałkowe przedpołudnie w centrum Katowic, przyjemny letni dzień nastraja do wspomnień. Właśnie w taką pogodę wybraliśmy się szukać w Katowicach pozostałości PRL-u. Pierwsze kroki wiodą nas do kawiarni Kryształowa. Co prawda lokal powstał 104 lata temu (przed wojną nazywał się Cafe Otto), ale czasy prawdziwiej świetności przeżywał w czasach minionego systemu. - Mieliśmy sześć kelnerek na zmianie, trzy bufetowe i pomoce kuchenne. Teraz wystarcza jedna kelnerka - wspomina Ignacy Pęszor, współwłaściciel Kryształowej, który w 1963 roku zaczął w niej pracę jako pomocnik cukiernika. Chłopcy z Kryształowej Do dzisiaj w lokalu hitem jest kawa w szklance. Potwierdzają to stali klienci, z którymi rozmawiamy przy stoliczku z pamiętającą chyba czasy późnego Gomułki, kamionkowej cukiernicy i goździkiem w wazoniku. - Przychodzę tu od 50 lat. Można spokojnie pogadać z kolegami (obok siedzą Krzysztof i Zygmunt - przyp. red.). Szkoda, że wystrój się trochę zmienił. Nie ma już obrotowych drzwi i drewnianą podłogę przykryli wykładziną i dywanami. No i nie ma już orkiestry tylko pianista - mówi Franciszek (nie chce podać swojego wieku). Kultowe koronki Z tym bagażem wspomnień wyruszamy na kolejne poszukiwania. Na posiłek sprzed lat wypada się jeszcze wybrać do jedynego w mieście baru mlecznego przy ul. Mickiewicza. Jeszcze - bo wkrótce zostanie zlikwidowany. Taki los spotkał zresztą wiele innych reliktów minionych czasów. Zamiast Peweksu przy ul. Uniwersyteckiej - Biedronka. W ruinę popada dawny Dom Dziecka przy ul. Korfantego, sąsiednia Składnica Harcerska w prywatnych rękach (apteka, ciuchy). Ze szpaleru dawnych sklepów w pobliżu jak najbardziej "systemowej" Superjednostki pozostała jedynie Cepelia. - Kiedyś w całej Polsce mieliśmy 460 sklepów - dzisiaj 60 - opowiada Stanisław Wasilewski, który zarządza siecią Cepelii w południowej Polsce. - Kiedy otwieraliśmy lokal w Częstochowie, to klienci wybijali szyby, żeby wejść. Dzisiaj są dni, w których nie zagląda do nas nikt. Koronki koniakowskie, tkaniny z Podlasia i regionalne lalki - hity z przełomu lat 70. i 80. XX wieku dzisiaj sporadycznie znajdują nabywców. - Jeszcze się trzymamy, ale nie wiem, jaki los nas czeka - dodaje Wasilewski. Wymiana z Ostrawą Niedaleki Skarbek nie ten sam co kiedyś - jakiś nowocześniejszy i z windami. Modernizacji (przynajmniej zewnętrznej) opiera się za to Dom Handlowy Zenit, ale jego też czeka renowacja. - Kiedy otwieraliśmy go w 1963 roku, był najnowocześniejszym dużym sklepem w Katowicach. Po ustawieniu regałów, do których dostęp miał każdy klient, ludzie nie wiedzieli, jak się zachować i prosili o pomoc - wspomina Irena Psiuk, koordynator Porozumienia Domów Handlowych Społem. Swojego pomysłu na PRL szuka z kolei hotel Katowice. Pokojów rodem z dawnego systemu można w nim szukać ze świecą, ale specjalnie pokazano nam jeden, w którym królują... tapety, radio Unitra i żeliwna wanna. - Zastanawiamy się, co zrobić z dawnym Varietes, czyli pierwszym barem nocnym w Katowicach. Niegdyś, przy drinku, zakąsce i pokazie topless spotykała się tutaj śmietanka towarzyska. Dzisiaj otwieramy go na życzenie klientów, ale zastanawiamy się, czy nie otworzyć w nim lokalu w stylu PRL. Byłaby to pewnie ciekawostka przyciągająca gości. W końcu jest dawna scena, okrągłe stoliczki, no i czerwony neon - zastanawia się Aleksander Cichoń, dyrektor hotelu Katowice. Może to właśnie jest sposób, by połączyć dawny klimat z nowoczesnością? Dlaczego lubimy PRL? Pytamy senatora Kazimierza Kutza Nic dziwnego, że budynki i miejsca, które kiedyś cieszyły się popularnością, darzymy sentymentem i dziś. W latach 60. centrum Katowic było nieatrakcyjne i dopiero kiedy budowano Pomnik Powstańców Śląskich, Spodek czy domy handlowe nabrało wyrazu. Pokolenie, które pamięta tamte czasy, z łezką w oku patrzy na te konstrukcje, przypominając sobie czasy swojej młodości. Z kolei nowe pokolenie znajduje w klimacie PRL coś innego, jednocześnie obcego, ale z drugiej strony interesującego. Takich reliktów jest coraz mniej, także w Katowicach. Tym bardziej muszą one budzić ciekawość. Łukasz Buszman lukasz.buszman@echomiasta.pl