Strażnicy, którzy po zatrzymaniu zostali zawieszeni w obowiązkach, konsekwentnie zaprzeczają zarzutom. Może im grozić do 12 lat więzienia. Zdaniem prokuratury obaj funkcjonariusze, pełniąc 15 listopada ubiegłego roku służbę, pojechali do interwencji po zgłoszeniu o pijanym mężczyźnie, znajdującym się przy ul. Skargi w ścisłym centrum miasta. Według ustaleń śledztwa, funkcjonariusze mieli pijanego zawieźć radiowozem w odludne miejsce na końcu ul. Opolskiej, tam pobić, przeszukać i ukraść mu 2 tys. zł, a w końcu - pobitego, m.in. ze złamaną ręką - zawieźć do izby wytrzeźwień. Poszkodowany złożył zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa. - Strażnicy zostali oskarżeni o rozbój i pobicie, a jeden z nich dodatkowo o spowodowanie u pokrzywdzonego uszkodzenia ciała. Według ustaleń postępowania to w wyniku jego działania pokrzywdzony doznał złamania ręki - powiedział prok. Marcinkiewicz. Strażnicy od początku zaprzeczali, by mieli pobić, użyć przemocy i zabrać pokrzywdzonemu pieniądze. Choć prokuratura nie dysponuje zeznaniami bezpośrednich świadków, zeznania innych osób potwierdzają jednak częściowo wersję pokrzywdzonego. Po zatrzymaniu i przedstawieniu zarzutów podejrzani zostali aresztowani, później zwolnił ich Sąd Okręgowy w Katowicach. Komendant katowickiej straży miejskiej zaraz po aresztowaniu zawiesił obu funkcjonariuszy w obowiązkach do czasu wyroku sądu, nie rozwiązując z nimi stosunku pracy. Akt oskarżenia został przesłany do Sądu Rejonowego Katowice-Zachód.