Nie ma już zakładu fryzjerskiego w dolnym holu dworca. To był jeden z najczęściej odwiedzanych fryzjerów w mieście. Systematycznie znikają też dworcowe stragany, kioski i sklepy. Niebawem przestanie też działać zakład fotograficzny z tunelu pod czwartym peronem. - Robiłem tu zdjęcia 18 lat. Dlatego z jednej strony żal będzie stąd odchodzić - mówi właściciel zakładu. Ale zaraz dodaje, że pewnie klientów nie straci, bo zaczną przychodzić do nowego zakładu niedaleko dworca. - Będę tam miał centralne ogrzewanie i okno, którego tu, pod czwartym peronem nie ma. A bez okna jakoś tak smutno - kończy fotograf. W tunelu prowadzącym do głównej dworcowej hali słychać dźwięki gitary. - Gram tu od trzech lat. Dobrze niesie dźwięk w tym tunelu. No i jest jakieś zadaszenie - mówi młody mężczyzna. Wie, że już niedługo będzie musiał stamtąd odejść. - Nie rozpaczam - zaznacza. Przecież jest tyle miejsc, gdzie można grać na gitarze. Ale dobrze się tu gra, zresztą nie tylko mnie, bo jest nas tu więcej, niektórzy przychodzą na chwilę, inni - jak ja - zostali na dłużej - dodaje. Kilka metrów dalej, w niewielkim sklepie, mężczyzna kupuje stare naczynie. Są tam też wiekowe kieliszki, pokryte kurzem świeczniki, stare ramki do zdjęć czy kuchenne naczynia sprzed wielu lat. - Lubię tu kupować - mówi mężczyzna. Ale dworzec musi być przebudowany, bo to przecież wizytówka miasta. A na razie jakie jest wrażenie? To koszmarne miejsc - kwituje. - Ale jest tu dużo ludzi i handel dobrze idzie - mówi sprzedająca w sklepie kobieta. - To nie nasza wina, że ten dworzec tak wygląda. Przecież my płacimy czynsz - zaznacza. Na razie nie wie jeszcze, gdzie się przeniesie. Nowego miejsca szukają też sprzedawcy z dworcowego antykwariatu. W ciągu kilku lat zdobyli stałych klientów, można u nich było kupować "białe kruki", ale były też i legendarne "tygryski" za... złotówkę każdy. - Coś znajdziemy - mówi sprzedawca. - No i liczymy,że ci,którzy tu kupowali,przyjdą też i tam. Bo książki są najważniejsze - dodaje z uśmiechem. Marcin Buczek