Dymisji prezesa zażądał minister Lech Kaczyński. Jak wyjaśniał stracił zaufanie do prezesa po tym, jak ten na czas swojego urlopu kierowanie sądem powierzył zamieszanemu w aferę korupcyjną wiceprezesowi Andrzejowi Hurasowi. Wiceprezes jest podejrzewany o kontakty z aresztowanym biznesmenem z Sosnowca Krzysztofem P., który miał korumpować urzędników i sędziów. Jeszcze kilka dni temu prezes twierdził, że ma ważniejsze sprawy na głowie, niż złożenie rezygnacji. Jakie to są sprawy - prezes nie powiedział. Dlaczego dziś zmienił zdanie? Okazało się, że 29 grudnia, prezes wysłał do ministra swą rezygnację, ale postawił warunki. Chce aby minister odwołał go 28 lutego ponieważ chce wykorzystać zaległy urlop. Co więcej - prezes proponuje ministrowi powtórkę i sugeruje, żeby ten jeszcze raz zwrócił się do Kolegium Sędziów z wnioskiem o odwołanie Kałusowskiego. Lech Kaczyński już raz to zrobił. W połowie grudnia Kolegium nie zgodziło się z ministrem i odwołaniu się sprzeciwiło. Kaczyński mówił wówczas o kompromitacji wymiaru sprawiedliwości. - To kabaret - usłyszał reporter RMF FM w Ministerstwie Sprawiedliwości o postępowaniu prezesa katowickiego sądu. Oficjalnie Kaczyński nie zajął jeszcze stanowiska w sprawie propozycji Kałusowskiego. Biznesmena Krzysztofa P. kilka miesięcy temu aresztowali funkcjonariusze Urzędu Ochrony Państwa. Jest on podejrzany o liczne oszustwa finansowe, w tym między innymi korumpowanie pracowników wymiaru sprawiedliwości. Po tym zatrzymaniu Andrzej Huras, jeden z wiceprezesów Sądu Okręgowego w Katowicach przestał pełnić tę funkcję. Śledztwo wyjaśni czy potwierdzą się informacje o nieformalnych związkach biznesmena ze zwolnionym sędzią. Prowadząca sprawę prokuratura chce, aby byłemu już teraz wiceprezesowi sądu uchylony został immunitet sędziowski.