Duda doprecyzował, że w badaniu toksykologicznym wykryto obecnośc trzech leków we krwi podejrzanego. Prokurator wyjaśnił, że dopiero dalsze śledztwo, w tym opinia biegłych, wyjaśni, jaki wpływ na zachowanie mężczyzny miały zażywane przez niego leki. Prokurator dodał, że przyjmowane przez kierowcę leki były na receptę. - Podejrzany zaprzeczył, by leczył się psychiatrycznie - mówił Duda. Przedstawiciel katowickiej prokuratury przekazał, że śledztwo znajduje się na zbyt wczesnym etapie, by mówić o obserwacji sądowo-psychiatrycznej podejrzanego. - Na ten temat muszą wypowiedzieć się biegli - precyzował.Zapytany przez dziennikarzy, czy śledczy planują zlecić badanie poczytalności kierowcy, odparł, że "biorąc pod uwagę wagę zarzutu, będzie to brane pod uwagę". - Na razie nie jest zlecone - mówił. Prokurator potwierdził, że zatrzymany mężczyzna był wcześniej uczestnikiem ośmiu kolizji, ale nie wyjaśnił, w jakim charakterze występował kierowca: sprawcy czy poszkodowanego. Aleksander Duda ujawnił też termin sekcji zwłok 19-latki. - Została zlecona na jutro. Wstępne wyniki mogą być jutro lub pojutrze. Wyniki sekcji również będą miały duże znaczenie w postępowaniu - mówił. W rozmowie z dziennikarzami Duda przekazał, że w sprawie bójki na ulicy, która poprzedziła tragiczny wypadek, będzie toczyło się oddzielne postępowanie, jednak nie zdradził więcej szczegółów. Tragedia w Katowicach Do tragedii doszło w sobotę przed szóstą rano niedaleko przejścia dla pieszych u zbiegu ulic Mickiewicza i Stawowej - w ścisłym centrum Katowic. Na dostępnym w mediach społecznościowych amatorskim nagraniu widać, jak kierowca autobusu najeżdża na grupę młodych ludzi, z których część uczestniczyła w bójce na pasie ruchu. Nastolatka znika pod kołami pojazdu, który ciągnie ją przez kilkadziesiąt metrów, zaś jeden z mężczyzn jest popychany przez jadący autobus, inni uciekają na boki, a następnie biegną za odjeżdżającym pojazdem. Wyjaśnienia kierowcy 31-letni kierowca Łukasz T. usłyszał zarzut zabójstwa 19-latki, a także zarzuty usiłowania zabójstwa dwóch innych osób, które były na torze jazdy autobusu. Podejrzany zaprzeczył, by świadomie kogoś przejechał i wskazał, że sam czuł się zagrożony. Jak opisywała prokuratura w swoich wyjaśnieniach częściowo przyznał się do przedstawionego zarzutu i stwierdził, że obawiał się o swoje życie i zdrowie; bał się, że zostanie zaatakowany przez grupę ludzi, dlatego ruszył autobusem. Jak oświadczył, absolutnie nie chciał nikogo przejechać, i że gdyby miał taką świadomość - że kogoś przejechał - to zatrzymałby się i udzielił pomocy. Kierowcy - jak wyjaśniał śledczym - wydawało się, że ktoś z grupy stojącej po obu stronach autobusu kopie w drzwi pojazdu. Kiedy drzwi te miały się otworzyć, kierowca zamknął je i odniósł wrażenie - mówił w prokuraturze - że osoby z obu stron będą atakować autobus, dlatego ruszył. Słyszał też, że coś uderzyło w szybę. Gdy odjechał (już po potrąceniu nastolatki), myślał, że biegnące za autobusem osoby (krzyczące, że ktoś jest pod autobusem) ścigają go, by zaatakować. Przesłuchania świadków Od soboty policja przesłuchiwała licznych świadków zdarzenia - w tym uczestników bójki - oraz analizowała nagrania, zarówno te z miejskiego monitoringu, jak i ze smartfonów osób obserwujących zajście. W niedzielę mężczyzna złożył wyjaśnienia w prokuraturze, gdzie usłyszał zarzuty. Ze względu na zagrożenie wysoką karą (nawet 25 lat więzienia lub dożywocia) i obawą matactwa, śledczy złożyli w sądzie wniosek o jego tymczasowe aresztowanie - w niedzielę Sąd Rejonowy Katowice-Zachód aresztował Łukasza T. na trzy miesiące. Na razie prokuratora nie wyjaśniła wszystkich okoliczności bójki, jaka odbywała się w sobotni poranek na ulicy Mickiewicza - będzie to przedmiotem dalszego postępowania. Na razie skupiono się na przebiegu wypadku, w wyniku którego śmierć poniosła 19-letnia Barbara Sz. Kobieta mieszkała w Świętochłowicach, miała dwoje małych dzieci.