Władze Katowic uznały, że brak jest nastroju do hucznego witania Nowego Roku. I chociaż, jak mówi rzecznik prezydenta miasta, to nie katowickie kopalnie mają najwięcej problemów, ale to miasto wyrosło z tradycji węgla kamiennego i w rodzinach górniczych nie jest wesoło. Jest jeszcze jeden argument - finansowy. Impreza sylwestrowa kosztowałaby około 100 tys. zł. Katowiczanie na decyzję magistratu reagują ze zrozumieniem, ale i z żalem za rozbłyskującymi na niebie fajerwerkami, kiedy zegar wybija koniec roku. Według części mieszkańców najtrudniej będzie to zrozumieć młodzieży. Katowicka impreza sylwestrowa gromadziła przez lata tysiące zbawionych ludzi. I chociaż tym razem zabraknie ich stolicy Górnego Śląska, w innych zabawy się odbędą, jak np. w Rybniku, gdzie zapaść górnictwa jest największa.