Na zakończenie pikiety związkowcy umocowali przed głównym wejściem do urzędu drewniane krzyże, symbolizujące siedem kopalń przeznaczonych do likwidacji. Śląski Urząd Wojewódzki spowił gęsty dym. Wokół gmachu manifestanci zapalili tysiące zniczy. - Dla nas Śląski Urząd Wojewódzki umarł - mówił szef śląsko-dąbrowskiej "S" Piotr Duda. Zarzucił wojewodzie śląskiemu, że nie angażuje się w sprawy Śląska. Wokół urzędu płonęły też świece dymne, ogniska i kukła ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego; niemal przez cały czas wybuchały petardy. W gmachu urzędu pękło kilka szyb. - Jesteśmy pod urzędem wojewódzkim, żeby wykrzyczeć dwa hasła najprostsze - chcemy pracy i chcemy chleba - powiedział szef "Solidarności" Janusz Śniadek. Piotr Duda mówił, że to jest nie tylko manifestacja górników, ale wszystkich pokrzywdzonych. Duda odczytał monit do rządu, w którym związkowcy domagają się utrzymania miejsc pracy na Śląsku. Demonstranci zarzucili bierność wojewodzie śląskiemu. - Rok sprawowania przez pana funkcji udowodnił, że sprawuje pan ją tylko dla urzędu. Dla nas urząd wojewódzki umarł - mówił Duda. Wojewoda wyszedł do manifestantów. Związkowcy nie przyjęli jednak zaproszenia do prowadzenia rozmów w jego gabinecie, bo - jak mówili - Jarzębski nie ma do zaproponowania żadnych rozwiązań. Górniczą demonstrację obserwowali reporterzy RMF Marcin Buczek i Przemysław Marzec. Posłuchaj ich relacji: "Znajdzie się kij na Millera ryj" - krzyczeli wcześniej związkowcy idący spod Huty Baildon. Demonstranci mają ze sobą gotowe do zapalenia znicze i pochodnie. Marszowi towarzyszyło wycie syren i wybuchy petard. Wśród rekwizytów, którymi dysponują protestujący, jest symboliczna armatka wykonana z desek i rury kanalizacyjnej. - To armata, która ma służyć do rozwalenia tej całej rządzącej ekipy - powiedział przedstawiciel Związku Zawodowego Jedności Górniczej z bytomskiej kopalni Centrum. Uczestnicy manifestacji mówili, że armatka ma uświadomić rządzącym, że jeśli nie zmienią polityki wobec Śląska i górnictwa to "muszą się liczyć z IV powstaniem śląskim". Sprzed Akademii Ekonomicznej wyruszyła grupa prawie 2 tys. związkowców. "Chcemy godnie żyć, pracować, a nie wegetować" - napisali na transparencie. Napis na innym głosi: "Kossowski (wiceminister gospodarki - red.), pilnuj się". Obok narysowano szubienicę i kosę. Oprócz górników, w demonstracji bierze udział liczna reprezentacja innych branż, m.in. pracownicy hut: Łaziska, Florian, Jedność i Częstochowa. Są też związkowcy spoza regionu, m.in. z Warszawy. Górnicy mówią, że domagają się "pracy, chleba i godności". - Po to pracujemy, a nie po to, żeby pan Kossowski zamykał nasze kopalnie. Walczymy o sprawiedliwość i miejsca pracy - powiedział jeden ze związkowców. O godz. 15. policja zablokowała główne ulice w mieście, m.in. Chorzowską, Warszawską i Kościuszki. W miarę, jak kolumny manifestantów będą się zbliżać do urzędu, zamknięte zostaną mniejsze uliczki. Policja radzi, by między 15. a 17.30 omijać centrum Katowic. Jeśli jednak podróż będzie konieczna, należy bezwzględnie zwracać uwagę na kierujących ruchem. Półtora tygodnia temu wszystkie górnicze związki, z wyjątkiem "Sierpnia 80", powołały wspólny sztab protestacyjno-strajkowy i zapowiedziały koordynację działań w obronie miejsc pracy w górnictwie. Organizatorzy manifestacji przygotowali ulotki, w których przepraszają mieszkańców Katowic za utrudnienia w ruchu. Na razie nie zdradzają szczegółowego scenariusza protestu. Niektórzy z nich mówią o planach zabicia deskami drzwi Urzędu Wojewódzkiego; przed Urzędem zamierzają zapalić 10 tys. zniczy. Obawiają się - jak mówią - "konfrontacyjnego nastawienia policji". - Obowiązek zabezpieczenia manifestacji spoczywa na organizatorach. Mamy zapewnienie, że będzie to zrobione dobrze. Nie znaczy to, że policja jest nieprzygotowana. Nie szukamy konfrontacji, ale mamy też ustawowe zadania. Jeżeli dojdzie do złamania prawa, będziemy zmuszeni reagować. Wierzymy, że manifestacja będzie miała spokojny przebieg - powiedział rzecznik śląskiej policji, kom. Grzegorz Olejniczak. Górnicze związki protestują przeciwko ewentualnej upadłości zadłużonych spółek węglowych i zwolnieniom górników z pracy. Nie zgadzają się też z założeniami przedstawionego w poniedziałek przez ministerstwo gospodarki programu dalszej restrukturyzacji górnictwa. Resort zakłada w nim zamknięcie siedmiu kopalń i redukcję zatrudnienia w górnictwie o ponad 35 tys. osób. Związkowcy bronią też miejsc pracy hutników, kolejarzy i pracowników służby zdrowia. Protestują też przeciwko - w ich przekonaniu - marginalizacji problemów Śląska. Manifestacja ma być również kolejnym elementem trwającej od października akcji protestacyjnej śląsko-dąbrowskiej "S". Związek ten - oprócz rozwiązań dla górnictwa - domaga się od rządu przedstawienia programów naprawczych dla innych branż. Sprzeciwia się wzrostowi bezrobocia i dalszej liberalizacji Kodeksu pracy. W tej sprawie śląsko-dąbrowska "S" manifestowała niedawno przed Kancelarią Premiera w Warszawie. "Sierpień '80" będzie demonstrował jutro Już 50 związkowców z "Sierpnia '80" prowadzi głodówkę w proteście przeciw rządowym planom restrukturyzacji górnictwa - poinformował sekretarz komisji krajowej tego związku Bogusław Ziętek. Według niego, protest odbywa się już w 10 kopalniach, w każdej z nich głoduje po pięciu związkowców z "Sierpnia '80". Kilkunastu pierwszych górników z "Sierpnia '80" rozpoczęło głodówkę w poniedziałek - w kopalniach Chwałowice, Jankowice i Budryk. Dzisiaj rozpoczął się protest głodowy górników w kopalniach Knurów, Makoszowy, Sośnica, Szczygłowice, Bolesław Śmiały i Bielszowice. Jak podał Ziętek, do dotychczas protestujących dołączyło następnie kolejnych pięciu - rozpoczęli oni głodówkę w kopalni Pokój. Związek zapowiada, że liczba protestujących przeciw rządowym planom likwidacji kolejnych kopalń i redukcji zatrudnienia zwiększy się jeszcze we wtorek. W środę związkowcy z "Sierpnia '80" mają prowadzić głodówkę we wszystkich kopalniach. Jutro w Katowicach ma się też odbyć manifestacja tego związku. Górnicy sprzeciwiają się planom rządu dotyczącym dalszej restrukturyzacji górnictwa. Resort gospodarki zamierza zlikwidować kolejnych siedem kopalń i zredukować zatrudnienie w sektorze o 35,1 tys. osób. Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80" nie współpracuje z innymi centralami i prowadzi własny protest. Manifestację ma zorganizować jutro. Domaga się m.in. dymisji kierownictwa resortu gospodarki.