Według prokuratury dzięki łapówkom, protekcji i fałszowaniu dokumentów przedsiębiorca wyłudził ponad 2 miliony zł. A sieć wzajemnych powiązań obejmowała wysokich urzędników kontroli skarbowej i inspektoratu pracy. Wśród nich znalazł się też generalny konserwator zabytków. Za łapówki firma Krzysztofa S. uzyskała status zakładu pracy chronionej i była chroniona przez urzędników, mimo że inwalidzi zatrudnieni byli tylko na papierze. Dlatego na ławie oskarżonych zasiądą między innymi: inspektor kontroli skarbowej (170 tysięcy zł łapówki), inspektor państwowej inspekcji pracy (140 tysięcy zł łapówki), również były generalny konserwator zabytków Aleksander B. - przyjął 66 tysięcy zł za pomoc przy budowie supermarketu i przyznanie dotacji na odbudowę zabytkowego spichlerza. - Nie było żadnej rekonstrukcji. Do tego przygotowano odpowiednie dokumenty i faktury, które miały to poświadczyć. Te dokumenty zostały przyjęte przez generalnego konserwatora zabytków i natej podstawie wypłacono dotację w wysokości 140 tysięcy zł - wyjaśnia prokurator Leszek Goławski. Przychylność urzędników pozwoliła Krzysztofowi S. wyłudzić 2 miliony zł z tytuły zwolnień podatkowych oraz kilkaset tysięcy zł dotacji na inne cele. Oskarżonym grożą kary do 12 lat więzienia.