Policja i przedstawiciele Kasy Chorych są pewni, że szajka oszukała Skarb Państwa na co najmniej kilkakrotnie większą kwotę niż wskazują wstępne obliczenia. Lekarz, który pracował w klinice, prowadził także prywatną praktykę. Miał on dostęp do papierów pacjentów chorych na raka. Ze szpitala wykradał te dokumenty i opisy choroby. Na ich podstawie wypisywano recepty na bardzo drogie leki. Recepty trafiały do jednej z aptek, której właściciel jest zamieszany w aferę, tam druk księgowano i jako sprzedany trafiał do kasy fiskalnej. Teraz tylko lekarz i aptekarz muszą czekać na pieniądze. Jako, że farmaceutyki miały pomagać chorym na raka, były w całości refundowane przez kasę chorych. Grupa oszustów działała na Śląsku przez kilka miesięcy. Dziś zostaną doprowadzeni do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie. Oprócz lekarza i właściciela sieci aptek w przestępczy proceder zamieszani są również pracownicy aptek.