Szef konsorcjum, podejrzany o wyłudzenie 345 mln zł z Będzińskiego Zakładu Elektroenergetycznego (BZE), ukrywa się od dwóch tygodni. Według adwokatów Colloseum, Józef J. przebywa w RPA. List żelazny - gwarantujący, że dana osoba nie trafi do aresztu aż do prawomocnego wyroku sądu - można wydać jedynie podejrzanemu, który jest poza granicami kraju. Prawnicy Colloseum rozważają też złożenie drugiego wniosku o list żelazny - wobec wiceprezesa Colloseum Piotra W. On także od dwóch tygodni ukrywa się. - Nie jestem łaskawy dla przestępców - twierdzi sędzia, który zdecydował o tym, że nakaz aresztowania byłych prezesów Colloseum został wydany organom ścigania dzień po decyzji sądu. Dzięki temu, biznesmeni podejrzani o olbrzymie wyłudzenia mieli czas na ucieczkę. Kiedy kilka miesięcy temu po raz pierwszy aresztowano szefów Colloseum, Sąd Okręgowy w Katowicach rozpatrując zażalenie obrońców areszt uchylił. Teraz prasa zarzuca sędziemu, że wówczas sam zadzwonił do aresztu, aby prezes Colloseum jak najszybciej znalazł się na wolności. Sędzia odrzuca jednak te oskarżenia. - Mogę powiedzieć, że należałem zawsze do sędziów, którzy są surowymi sędziami. Z drugiej strony zawsze powtarzałem sobie i innym sędziom - po to nas uczynili sędziami, żebyśmy myśleli, żebyśmy nie byli maszynką do zatwierdzania postanowień o zastosowaniu aresztu - mówi sędzia.