W czwartek późnym wieczorem sąd przychylił się do wniosku prokuratury i aresztował tymczasowo na trzy miesiące prezesa firmy budowlanej, która zleciła wykonanie przewiertu pod drogą, co doprowadziło do uszkodzenia gazociągu, wybuchu i zawalenia się domu, a także pracownika firmy podwykonawczej, który obsługiwał wówczas wiertnicę. Drugi z pracowników podwykonawcy, który asystował, został aresztowany na jeden miesiąc. W jego przypadku śledczy również wnioskowali o trzymiesięczny areszt. "Z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę powiedzieć, że w tej sprawie będzie złożone zażalenie. Oczywiście, po zapoznaniu się szczegółowo z uzasadnieniem pisemnym sądu, musimy rozważyć argumenty. Mamy na to siedem dni. Zatem 27 grudnia mija ostateczny termin złożenia zażalenia" - powiedziała rzeczniczka bielskiej prokuratury okręgowej, prok. Agnieszka Michulec. Śledczy: Zatrzymanym grożą wysokie kary Śledczy uzasadniali wnioski o trzymiesięczne areszty dla wszystkich podejrzanych groźbą mataczenia oraz wysokimi karami, które im grożą. Mężczyźni usłyszeli zarzuty z art. 163. Kodeksu Karnego. Dotyczą one sprowadzenia pożaru i zawalenia się budynku, w wyniku czego śmierć poniosło osiem osób. Za takie przestępstwo grozi do 12 lat więzienia. Rzecznik bielskiego sądu okręgowego Jarosław Sablik powiedział w piątek, że postanowienie jest wykonalne, choć nie jest jeszcze prawomocne. Przypomniał, że zażalenie w ciągu siedmiu dni - oprócz śledczych - złożyć mogą również obrońcy. "Jeśli wpłynie, to ostateczną decyzję podejmie sąd okręgowy w Bielsku-Białej" - wyjaśnił. Zdaniem Sablika, jedną z przesłanek zastosowania aresztu, była groźba matactwa. "Śledztwo jest w początkowej fazie. Trzeba wykonać wiele czynności procesowych. Niewątpliwie będzie zachodziła konieczność przesłuchania wielu świadków. Istnieje również konieczność uniemożliwienia samym podejrzanym kontaktowania się, uzgadniania wersji zdarzeń" - dodał. Sędzia: Trzeba stopniować Rzecznik, na pytanie o niższy okres aresztu dla jednego z podejrzanych, powiedział: "Trzeba stopniować, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności sprawy. Areszt na okres 1 miesiąca został zastosowany wobec osoby, która odgrywała drugoplanową rolę. To jest okoliczność, którą sąd bierze pod uwagę" - wyjaśnił. Jarosław Sablik poinformował, że trzej mężczyźni trafili już do aresztu. Podejrzani zostali zatrzymani w środę. Po przedstawieniu im zarzutów przedstawiciele prokuratury poinformowali, że treść wyjaśnień złożonych przez zatrzymanych wymaga zweryfikowania, na co potrzeba czasu - stąd m.in. wniosek o areszt. Kwalifikacja prawna zarzucanego podejrzanym czynu jest dla wszystkich taka sama, natomiast treść zarzutów różni się w zależności od roli, jaką każdy z nich odgrywał w sprawie. Śledczy nie udzielają informacji na temat wyjaśnień podejrzanych. Tragedia w Szczyrku Do tragedii doszło 4 grudnia wieczorem. Wybuch gazu zniszczył całkowicie trzykondygnacyjny dom. Ratownicy znaleźli w gruzach ciała ośmiu ofiar, w tym czworga dzieci. Po wybuchu bielska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach. Śledczy zlecili pisemne opinie powołanych w tej sprawie biegłych z zakresu fizykochemii, budownictwa, gazownictwa, geodezji i geologii. Przed ponad tygodniem prokuratorzy potwierdzili, że istniał związek między wybuchem gazu w Szczyrku a pracami budowlanymi prowadzonymi pod ulicą, przy której stał zniszczony dom. Podczas badania z wykorzystaniem georadaru znaleziono miejsce uszkodzenia gazociągu, które później zostało odsłonięte i poddane szczegółowym oględzinom. W poniedziałek bielska prokuratura poinformowała o zakończeniu identyfikacji wszystkich ofiar wybuchu gazu. W czwartek zostały one pochowane na cmentarzu parafialnym w Szczyrku.