Dziś prokuratura otrzymała wstępne wyniki sekcji zwłok dwóch ofiar katastrofy - górnika, który w sobotę zmarł w szpitalu i pracownika odnalezionego w nocy z piątku na sobotę, w 12. dobie akcji ratowniczej. Pierwszy z nich zmarł na skutek rozległych oparzeń, głównie dróg oddechowych. Wstępne wyniki nie pozwoliły na ustalenie przyczyny i czasu zgonu górnika zmarłego w kopalni. Konieczne są dodatkowe badania, m.in. histopatologiczne. Prokuraturze i Wyższemu Urzędowi Górniczemu bardzo zależy na oględzinach miejsca katastrofy. Chodzi o zbadanie urządzeń i innych śladów, które mogą pomóc wyjaśnić jej przyczyny. Prawdopodobnie została tam też część aparatów ucieczkowych, a niektórzy poszkodowani mówili po wypadku, że nie wszystkie były sprawne. Prokuratura zleciła już ekspertyzy tych urządzeń, które udało się zabezpieczyć. Obecnie trwają przesłuchania świadków, m.in. górników, którzy pracowali w zagrożonym rejonie jeszcze przed wybuchem. Śledczy apelują też, by osoby, które mają wiedzę na temat nieprawidłowości, zgłosiły się i złożyły zeznania. Dwóch górników zmarło w szpitalu Dzisiaj mijają dwa tygodnie od katastrofy w mysłowickiej kopalni. Na poziomie 665 m doszło prawdopodobnie do zapalenia bądź wybuchu metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, 31 trafiło do szpitali. Życia dwóch najciężej rannych nie udało się lekarzom uratować. Tydzień temu w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich zmarł 26-letni pacjent, a w sobotę rano kolejny poszkodowany w wypadku, 32-latek. Trzecią ofiarą katastrofy jest 42-letni kombajnista, którego ratownicy górniczy odnaleźli w nocy z piątku na sobotę, w dwunastej dobie poszukiwań, prowadzonych w bardzo trudnych warunkach. Anna Kropaczek