Jak poinformowała w czwartek rzeczniczka śląskiej policji, podinspektor Aleksandra Nowara, wtorkowe zatrzymanie czterech mężczyzn w wieku 43-53 lat - ówczesnych przedstawicieli ścisłego kierownictwa wyższego dozoru górniczego kopalni Mysłowice-Wesoła - to efekt blisko pięcioletniego zbierania dowodów przez śledczych, pod nadzorem prokuratury. Zatrzymani są podejrzani o sprowadzenie zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu ludzi, w następstwie czego pięć osób poniosło śmierć, a wiele osób zostało rannych. Kolejne zarzuty dotyczą spowodowania strat materialnych wynoszących blisko 170 mln zł. Zapalił się metan Jak przypomniała w czwartek Nowara, do zdarzenia doszło 6 października 2014 r. Po godz. 20. w kopalni węgla kamiennego Mysłowice-Wesoła, 665 metrów pod ziemią zapalił się metan. Na skutek tego zdarzenia jeden górnik zginął na miejscu, czterech w wyniku odniesionych obrażeń zmarło w szpitalach, a 26 zostało rannych, w tym 18 ciężko. Śledztwo w sprawie wypadku zbiorowego wszczęła Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Do sprawy zostali przydzieleni specjaliści z zakresu badania katastrof górniczych z wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Bezpośrednio po zdarzeniu śledczy m.in. przeprowadzili oględziny, wykonali kopie binarne systemów kopalnianych, zabezpieczali niezbędną dokumentację oraz urządzenia pomiarowe. Przez blisko pięć lat prowadzenia sprawy przesłuchali ponad 200 osób. Na bieżąco współpracowali przy tym z Wyższym Urzędem Górniczym, uczestnicząc w pracach komisji, analizowali zabezpieczoną dokumentację, pierwsze sprawozdania oraz opinie biegłych. Według rzeczniczki śląskiej policji, zgromadzony w sprawie materiał dowodowy obejmuje kilkanaście tomów akt. Kluczowym dowodem w postępowaniu stała się przekazana w maju br. szczegółowa opinia biegłych z zakresu górnictwa i geologii. "Potwierdziła ona, podobnie jak sprawozdanie Wyższego Urzędu Górniczego, że przyczyną wypadku zbiorowego było zapalenie się metanu. Wykazano szereg nieprawidłowości i zaniedbań po stronie kierownictwa. Prace prowadzone były niezgodnie ze sztuką górniczą, co spowodowało nagromadzenie się metanu i bezpośrednio doprowadziło do tragedii" - powiedziała Nowara.