Zgodnie z obowiązującą w takich przypadkach procedurą, sprawa będzie rozpatrzona odrębnie, prawdopodobnie na posiedzeniu bez przeprowadzania procesu - poinformował w poniedziałek rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach, sędzia Krzysztof Zawała. Hala MTK zawaliła się 28 stycznia 2006 r., w pawilonie odbywały się w tym czasie międzynarodowe targi gołębi pocztowych. Pod zawalonym dachem hali zginęło 65 osób, ponad 140 zostało rannych. Chęć dobrowolnego poddania się karze zadeklarował koordynator techniczny MTK Piotr I., który w dniu targów gołębi nie polecił otwarcia drzwi ewakuacyjnych. Prokurator zarzucił mu narażenie wielu osób na śmierć lub uszczerbek na zdrowiu. Ma zostać skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu. - Poniedziałkowe posiedzenie ws. Piotra I. miało charakter techniczny. Dotyczące tego oskarżonego dokumenty zostały wydzielone z akt głównej sprawy. We wtorek zostanie wyznaczony sędzia referent. Gdy zapozna się z aktami, ustalony będzie termin posiedzenia sądu w tym wątku postępowania - wyjaśnił sędzia Zawała. Nieoficjalnie przedstawiciele katowickiego sądu mówią, że skazanie Piotra I. na zaproponowaną przez niego karę wydaje się przesądzone. Popiera to prokuratura, której wniosek jest w pełni zgodny z wnioskiem oskarżonego. Jak podano w ubiegłym tygodniu, główny proces w sprawie katastrofy hali MTK ma ruszyć 20 maja. Katowicka prokuratura okręgowa zamknęła śledztwo w tej sprawie w połowie lipca ubiegłego roku. Oskarżyła 12 osób. To m.in. szefowie spółki MTK, projektanci hali i szefowie firmy, która była generalnym wykonawcą obiektu. Z ustaleń dochodzenia wynika, że na tragedię złożyły się błędy i zaniechania w fazie projektowania i budowy hali, a także jej użytkowania i nadzoru nad budynkiem. Z opinii biegłych wynika, że główną przyczyną katastrofy były błędy w projekcie wykonawczym pawilonu. Odbiegał on znacząco od sporządzonego prawidłowo projektu budowlanego. Aby ograniczyć koszty, projektanci błędnie określili współczynnik kształtu dachu, błędnie też zaprojektowali przykrycie dachowe i słupy podtrzymujące konstrukcję. Z ustaleń śledztwa wynika, że w dniu katastrofy w pawilonie było 1329 osób, wszystkie one mają status pokrzywdzonych. W chwili gdy dach runął, wewnątrz było około tysiąca osób. Spośród ponad 140 rannych 26 osób doznało ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W śledztwie zgromadzono 454 tomy akt, z czego 264 tomy akt głównych. Sam akt oskarżenia liczy ponad 330 stron. W postępowaniu przygotowawczym przesłuchano ponad 2 tys. świadków. Niezależnie od procesu karnego, w sądach toczą się sprawy dotyczące odszkodowań dla ofiar katastrofy. Poszkodowani i ich pełnomocnicy domagają się ich nie tylko od spółki MTK, ale także od Skarbu Państwa, do którego należy teren użytkowany przez MTK. W styczniu złożono tzw. zawezwania do próby ugodowej, w których ponad 200 osób żąda w sumie od Skarbu Państwa ok. 20 mln zł. W lutym reprezentujące część poszkodowanych stowarzyszenie "Wokanda" zaapelowało do prezydenta i premera o interwencję i porozumienie z prezydentem Chorzowa (reprezentuje tu Skarb Państwa) w celu "wspólnego wyasygnowania środków koniecznych na zaspokojenie roszczeń poszkodowanych w katastrofie hali". W poniedziałek katowicki dodatek "Gazety Wyborczej" ujawnił, że premier Donald Tusk - jak wynika z odpowiedzi jego kancelarii na apel "Wokandy" - nie będzie interweniował w sprawie ugody między żądającym odszkodowania ofiarami katastrofy a Skarbem Państwa, bo nie ma takich kompetencji. W tej sytuacji poszkodowani zapowiadają pozwy sądowe. Niezależnie od składanych w styczniu wezwań do ugody, do katowickich sądów wpłynęło dotąd ponad 70 spraw o odszkodowania, ponad 50 z nich zostało zakończonych. Łączna kwota żądań wyniosła kilkanaście milionów zł. Sądy zwykle przychylały się do roszczeń, choć zasądzały odszkodowania, zadośćuczynienia i renty w niższej kwocie niż domagali się poszkodowani - od kilku do 250 tys. zł.