Początkowo każda z kobiet działała na własną rękę. Podbierały z kas drobne sumy, aby podreperować domowe budżety. Potem doszły do porozumienia, a z kas banku zaczęły znikać coraz większe kwoty - mówi rzeczniczka gliwickiej policji komisarz Magdalena Zielińska. Sprawa wyszła na jaw w czasie szczegółowej kontroli. Okazało się, że w zaplombowanych workach zamiast gotówki były pocięte papiery. Policjanci sprawdzają, w jaki sposób kasjerkom tak długo udawało się oszukiwać bank. Wykorzystywały fakt, że w banku zawsze kontrolowano jedną kasę, a nie kilka naraz. Kiedy jedna z kobiet wiedziała, że to jej kasa będzie sprawdzana i że brakuje w niej pieniędzy wypisywała dokumenty, świadczące, że przeksięgowała określoną kwotę do kasy koleżanki. Obie kobiety były doświadczonymi kasjerkami, w banku pracowały ponad 10 lat