Wszyscy trzej uczestnicy awantury zostali zidentyfikowani na podstawie zapisów z kamer stadionowego monitoringu i materiałów policyjnych grup monitorujących. Zatrzymali ich policjanci ze specjalnej grupy powołanej przez komendanta policji w Katowicach oraz funkcjonariusze z Jaworzna - poinformował w piątek zespół prasowy śląskiej policji. - W czwartek podczas wspólnej akcji policjanci z Katowic i Jaworzna zatrzymali dwóch uczestników zadymy. Trzeci, wiedząc, że jest poszukiwany, sam zgłosił się do Komendy Miejskiej Policji w Katowicach - powiedział rzecznik katowickiej policji aspirant sztabowy Jacek Pytel. Mężczyźni mają 22, 25 i 27 lat. Wszyscy przyznali się do czynnego udziału w zbiegowisku i zaatakowania pracowników ochrony. Po złożeniu wyczerpujących wyjaśnień dobrowolnie poddali się karze. Dwóch dostało wyroki roku pozbawienia wolności z warunkowym okresem zawieszenia kary na dwa lata, trzeci - dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Wszyscy będą musieli zapłacić grzywny od tysiąca do dwóch tysięcy złotych. To kolejni i na pewno nie ostatni zatrzymani po burdach na stadionie GKS-u. Tuż po nich zatrzymano trzy osoby. Dwaj mieszkańcy Jastrzębia Zdroju w wieku 17 i 20 lat, którzy przeskoczyli przez ogrodzenie, odpowiadać będą za niedostosowanie się do poleceń pracowników ochrony; grożą im grzywny. 32-letniemu katowiczaninowi, który brał czynny udział w zbiegowisku i wraz z innymi osobami zaatakował pracowników ochrony, grozi do trzech lat więzienia. Mecz GKS-u Katowice z GKS-em Jastrzębie został przerwany w 52. minucie, przy stanie 1:0. Kibice odpalili race, powodując zadymienie stadionu i obrzucili murawę serpentynami, z których jedna uderzyła sędziego. Potem kilkudziesięciu pseudokibiców wbiegło na murawę i zaatakowało ochronę. Spokój przywrócili dopiero policjanci, którzy użyli armatki wodnej i oddali kilkadziesiąt strzałów ostrzegawczych z broni gładkolufowej. Po awanturze stadion GKS-u został zamknięty dla kibiców.