- Kamienica u zbiegu ulic Mikołowskiej, Matejki i Słowackiego powinna zostać jak najszybciej wyremontowana albo zburzona - usłyszała reporterka radia RMF FM w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego. Inspektor chce przeprowadzić oględziny wewnątrz budynku po tym, jak w ubiegłym tygodniu w kamienicy zawalił się strop. Nadzór budowlany z pewnością zwróci się w tej sprawie do Jerzego Seiferta, który w księdze wieczystej widnieje jako właściciel budynku. On sam jednak nie ma pewności, że nim jest. "Kupiłem ją w dobrej wierze" - Kupiłem kamienicę w dobrej wierze, ale okazało się, że właściciele, którzy po II wojnie światowej wyjechali za granicę, mogli dostać za nią odszkodowanie i nieruchomość przeszła w posiadanie państwa. Umowa, na podstawie której to się odbyło, nie została nigdy ratyfikowana, zmiany do księgi wieczystej też nie zostały wpisane. Nie wiedzieli o tym nawet sędziowie. Sąd zdecydował, że właścicielami są spadkobiercy, a później kamienica przechodziła kilkakrotnie z rąk do rąk na podstawie prawowitych aktów własności i umów notarialnych. Ja byłem czwartym z kolei kupującym - wyjaśnia Seifert. Urzędnicy: Nic nie możemy zrobić Twierdzi też, że włożył w remont kamienicy już kilka milionów złotych. Więcej nie zamierza, dopóki spór nie zostanie rozstrzygnięty. - Musiałbym na remont wziąć kredyt albo dać w zastaw inną moją kamienicę. Jak wyremontuję ją, a okaże się, że ona należy do skarbu państwa, to nikogo w banku nie będzie to interesowało. Oni będą chcieli, żebym spłacił kredyt - denerwuje się Seifert. Urząd Miasta w Katowicach uważa, że nie jest stroną w tym konflikcie i nic zrobić nie może. - Możemy jedynie stwierdzić, że rzeczywiście kamienica szpeci miasto - powiedział reporterce radia RMF FM Jakub Jarząbek z katowickiego magistratu. Opinię w sprawie własności kamienicy ma wydać Ministerstwo Finansów.