Pomysłodawczynie kalendarza zatytułowanego "Pomagamy mówić" tłumaczą, że w taki sposób chcą upowszechnić tę formę komunikacji z dziećmi, które mają problemy z porozumiewaniem się z otoczeniem. Dochód ze sprzedaży kalendarza zostanie przeznaczony na zakup sprzętu, ułatwiającego dzieciom codzienne funkcjonowanie. - Pomysł, by przygotować kalendarz, zrodził się, kiedy w naszej szkole pojawił się Kuba, który cierpi na rzadkie połączenie autyzmu i zespołu Downa i nie potrafi mówić. Kłopoty z komunikacją zawsze budzą zachowania agresywne, także autoagresywne - wyjaśniła Janina Lisiak, oligofrenopedagog (pedagog zajmujący się dziećmi niepełnosprawnymi umysłowo) w piekarskim Zespole Szkół im. Marii Grzegorzewskiej. Jak zaznaczyła, choć Kuba nie mówi, nie znaczy to wcale, że nie potrafi komunikować się ze światem. Okazało się, że chłopiec porozumiewa się za pomocą prostych gestów - pokazuje słowa "jeszcze", "jeść", "koniec" i kilka innych. - Kiedy mu się przyglądałyśmy i tłumaczyliśmy mamie Kuby, co "mówi" jej syn, zrodził się pomysł, żeby ten niewerbalny język wykorzystać - powiedziała Lesiak. Tak właśnie powstał wyjątkowy kalendarz, adresowany do rodziców dzieci autystycznych, ale nie tylko - ma być pomocny wszystkim, którzy stykają się z dziećmi mającymi kłopoty z mówieniem i zamiast słów używają gestów. W kalendarzu zamieszczono dwanaście fotografii. Na niektórych zdjęciach znalazły się mające kłopoty z mówieniem dzieci, na innych - ich mówiący koledzy ze szkoły. Za pomocą gestów pokazują najprostsze - ale też najpotrzebniejsze w codziennym życiu - słowa: "dom", "iść", "dziękuję", "jeszcze". Gesty, które wykorzystują dzieci, to coś pomiędzy oficjalnym językiem migowym a makatonem - uproszczoną wersją tego języka. - Popularyzacja tych gestów jest niezwykle ważna także dla wszystkich dzieci, które uczą się w naszej szkole, bo poprawia komunikację między nimi - oceniła Lisiak. Porozumiewające się za pomocą gestów dzieci są w różnym wieku - najmłodsze ma 9 lat, najstarsza dziewczyna - 20. Po odcięciu dolnych części stron kalendarza, przekształca się on w instruktażową książeczkę. Fotografie do kalendarza wykonał nieodpłatnie Artur Ślęzak - znany piekarski fotograf. Nauczycielki podkreślają, że autorowi zdjęć udało się nawiązać świetny kontakt z dziećmi, co nie jest takie proste. Kalendarzy wydrukowano 50, ale w każdej chwili można wydrukować więcej. Dochód z ich sprzedaży pomysłodawczynie chcą przeznaczyć na zakup oprogramowania i sprzętu komputerowego ułatwiającego dzieciom komunikację. Wszystko będzie zależało od kwoty, jaką uda się uzbierać, bo to drogi sprzęt. Minimalna cena za kalendarz to 20 zł, ale nauczycielki zaznaczają, że z chęcią przyjmą większą kwotę. Planują już kolejną edycje kalendarza w przyszłym roku. Teraz zależy im przede wszystkim na popularyzacji samej idei. - Gesty mówią czasem więcej niż słowa. W przypadku dzieci autystycznych znaczą niemal wszystko - podsumowała Janina Lisiak.