Jak poinformowała we wtorek rzeczniczka spółki Katarzyna Jabłońska-Bajer, w ubiegłym tygodniu napłynęła ostatnia część uzasadnień wyroków Sądu Najwyższego, które zapadły w maju tego roku. Jeden z tych procesów dotyczył m.in. jednego z b. liderów strajku Grzegorza Bednarskiego. Obie te sprawy są już zamknięte. Pierwsza z nich obejmowała dwóch związkowców, którzy złożyli skargę kasacyjną w sprawie zwolnienia ich przez JSW. Spółka argumentowała, że powodem rozwiązania umowy o pracę z Bednarskim było agresywne zachowanie związkowca wobec innego pracownika spowodowane jego niechęcią do przystąpienia do strajku. Strajkowy lider miał go m.in. dotknąć kaskiem w głowę i potrącić brzuchem. Sądy pierwszej i drugiej instancji odrzuciły wnioski związkowca o przywrócenie go do pracy uznając, że związane ze strajkiem emocje nie usprawiedliwiają naruszenia nietykalności cielesnej i godności innego człowieka. Sąd karny uznał w odrębnym postępowaniu Bednarskiego za winnego tego czynu. Ta sama sprawa dotyczyła też innego związkowca, który opluł i zwymyślał dyskutującego z nim o strajku innego pracownika. Sądy obu instancji oceniły, że czyn ten był naruszeniem norm współżycia społecznego. Jednocześnie sądy niższych instancji wskazywały, że spółka, zwalniając obu organizatorów strajku bez akceptacji związków zawodowych, również naruszyła prawo. Było to podstawą zasądzania na rzecz związkowców odszkodowań, a także formułowania przez nich odwołań. Według SN jednak, sprawy będące przedmiotem sporu nie dotyczyły wykonywania funkcji związkowych, a zachowanie obu związkowców wobec pracodawcy i innych pracowników nie pozwala na przywrócenie ich do pracy. Druga ze spraw dotyczyła członka komitetu strajkowego, który został zwolniony za decyzję uniemożliwiającą prowadzenie prewencji przeciwpożarowej pod ziemią. Także on domagał się przywrócenia do pracy. SN uznał jednak, że "zarzucane mu zachowanie szkodzące interesom pracodawcy i pracowników - narażające na niebezpieczeństwo ich zdrowie i życie przez udaremnienie wykonania prac przeciwpożarowych - nie ma związku z działalnością związku zawodowego, chociaż miało miejsce w czasie strajku". - To zachowanie zostało słusznie ocenione jako wyjątkowo naganne - ocenił SN. Komentując wyroki SN na łamach jednej ze związkowych stron internetowych Bednarski napisał m.in., że w jego - i nie tylko jego przekonaniu - "osoby, których dotyczyła rozprawa, w ogóle nie były winne zarzucanych im czynów". Jego zdaniem, wyroki sądów w sprawie związkowców z Budryka dowodzą, że przepisy o ochronie związkowej są martwe. Zapowiedział "dalsze kroki przed Trybunałem Europejskim". Jabłońska-Bajer zaznaczyła we wtorek, że SN uznał też niedawno skargę kasacyjną spółki w sprawie innego z b. liderów strajku Wiesława Wójtowicza, którego sąd pracy w Mikołowie, a potem Sąd Okręgowy w Katowicach przywróciły, po wcześniejszym zwolnieniu, do pracy. SN uznał jednak, że przypisane Wójtowiczowi zachowania - w razie ich procesowego potwierdzenia - mogły uzasadniać jego dyscyplinarne zwolnienie przez pracodawcę. Sprawa przywrócenia do pracy Wójtowicza będzie więc dalej rozpatrywana. Nadal otwarta pozostaje też kwestia części jego wynagrodzenia. Związkowiec domagał się bowiem pensji za okres, w którym - według wcześniejszych orzeczeń sądów - powinien był pracować. Otrzymał już część tych pieniędzy.