Złoża solanki w Zabłociu odkryli pod koniec XIX wieku Austriacy. Szukali węgla, a trafili na niezwykle cenne pokłady solanki. Późniejsze badania wykazały, że na litr przypada aż 144 miligramów jodu. Dla porównania, w litrze wody morskiej są dwa, trzy miligramy, a żeby opłacało się produkować jodynę, stężenie musi wynosić od 60 do 80 miligramów. Władze Strumienia chcą teraz wykorzystać naturalne bogactwo. Otwarcie fontanny solankowej było tylko przedsmakiem do tego, co może nastąpić w przyszłości. Kolejnym krokiem ma być budowa tężni w Zabłociu. W dużym uproszczeniu, to konstrukcja z drewna iglastego (na przykład sosna albo świerk), gałązek brzozowych oraz urządzeń służących do pompowania solanki. - Projekt jest na razie w naszych głowach - nie ukrywa Anna Grygierek, burmistrz Strumienia. - Fontanna też kiedyś była w głowach, a teraz już można przy niej wypoczywać. Mamy już wybrane wstępnie miejsce w Zabłociu. Musimy sfinalizować sprawę gruntów oraz przejść przez całą procedurę administracyjną. Dziś o właściwościach solanki z Zabłocia, która wspomaga m.in. leczenie chorób dróg oddechowych, schorzeń serowo-naczyniowych czy dermatologicznych, a także poprawia metabolizm i przyspiesza spalanie tkanki tłuszczowej, można przekonać się wybierając się do parku w Strumieniu albo kupując solankę w butelce. Wcześniej solanka była wykorzystywana w uzdrowisku w Jastrzębiu Zdroju. Na jej bazie odbyło się wiele eksperymentów. - W 1957 roku profesor Julian Pawlikowski rozpoczął badania naukowe. Wtedy mój ojciec miał ponad 20 lat i był piekarzem. Profesor zaraził mojego ojca, żeby próbować na tej solance, skoro jest taka bogata w minerały, wypiekać chleb. Ojciec spróbował. Trwało to wiele lat - wspomina Grzegorz Gomola, współwłaściciel złoża w Zabłociu. Dziś solanka wydobywana jest ze źródła Korona, z głębokości około 700 metrów. Nigdzie na świecie, według oficjalnych badań, nie ma złoża o tak dużej zawartości jodu. STELA