Ewa Baran-Ligus z komitetu strajkowego w Szpitalu Wojewódzkim poinformowała, że propozycja dyrekcji - podwyżka w wysokości 350 zł brutto ryczałtu przez pięć miesięcy - była szczegółowo przedyskutowana przez protestujące. - Zebrałyśmy się w gronie członkiń związku pielęgniarek i położnych. Było nas około 240. Ustaliliśmy, że nie ma zgody na propozycje dyrekcji - powiedziała Baran-Ligus. Kolejne spotkanie ma być wieczorem. W placówce głodówkę prowadzi 11 pielęgniarek i położnych. Dyrektor placówki Ryszard Batycki wydał oświadczenie, w którym podkreślił, że w związku z sytuacją nie zamierza ewakuować szpitala. Wyjaśnił, że pięć miesięcy, przez które miałby być wypłacany ryczałt to okres potrzebny "do przeprowadzenia wewnętrznej restrukturyzacji, nadrobienia strat z okresu strajku i wypracowania ewentualnych funduszy na regulacje płacowe". Zaznaczył, że dla szpitala wypłata ryczałtów to spory wydatek. Fundusz płac wzrośnie o blisko 821 tys. zł, a koszt ZUS o blisko 148 tys. zł. Dyrektor zasugerował, że na strajkujące pielęgniarki wywierana jest polityczna i związkowa presja. Jego zdaniem świadczyć ma o tym odrzucenie prośby dyrekcji, by protestujące podejmowały decyzje w tajnych głosowaniach. W bielskim Szpitalu Ogólnym strajk dobiega końca. Pielęgniarki i położne porozumiały się wstępnie z dyrekcją. Wynegocjowały, że podwyżki sfinansowane będą z ubiegłorocznych nadwykonań. Pieniądze - doliczone do pensji zasadniczej - zostaną wypłacone w trzech transzach. Ostatnia trafi na ich konta w listopadzie i do tego miesiąca kobiety zawiesiły akcję protestacyjną. Na Podbeskidziu strajki w szpitalach trwają jeszcze w Żywcu i Międzybrodziu Bialskim.