Tytuł Honorowego Ślązaka Roku, przyznawany od 15 lat osobom powszechnie znanym i szanowanym na Śląsku, przypadł w tym roku profesorowi Marianowi Zembali - cenionemu kardiochirurgowi, szefowi Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. W tym roku po raz pierwszy sprawdzono też, jak gwarą mówią śląskie VIP-y - politycy, samorządowcy, znani dziennikarze. W tej kategorii zwyciężyli wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk i poseł PO Henryk Siedlaczek. Do tegorocznych eliminacji konkursu zgłosiło się ponad 100 osób. Do półfinału dotarło 15 uczestników, a do niedzielnego finału, który odbył się w zabrzańskim Domu Muzyki i Tańca, troje. Młodzieżowym Ślązakiem Roku została 8-letnia Dominika Graboś z Mysłowic. Podczas konkursowej gali finaliści zaprezentowali swoje gwarowe monologi, musieli też wykazać się błyskotliwością odpowiadając na pytania jurorów. W składzie jury znaleźli się etnografowie: prof. Dorota Simonides i prof. Karol Daniel Kadłubiec, językoznawca prof. Jan Miodek i poeta ks. Jerzy Szymik. - Zwycięzcy konkursu byli wspaniali językowo i estradowo. Poziom konkursu jest z roku na rok coraz wyższy, nigdy nie gorszy. Nigdy nie przeżywam tu rozczarowania i znudzenia. Przeciwnie, konkurs jest coraz lepszy. Monologi są coraz lepsze literacko, językowo, kompozycyjnie, dramaturgicznie - wyliczał po ogłoszeniu werdyktu prof. Miodek. Od 1995 r. podczas finałów konkursu przyznawany jest tytuł "Honorowego Ślązaka Roku". W tym roku otrzymał go prof. Marian Zembala. W poprzednich edycjach honorowymi Ślązakami zostali m.in. kompozytor Wojciech Kilar, piłkarz Gerard Cieślik, aktor Franciszek Pieczka, arcybiskupi Damian Zimoń i Alfons Nossol. W niedzielę ogłoszono również wyniki rywalizacji VIP-ów, która miała miejsce w połowie listopada w studiu Polskiego Radia Katowice - patrona konkursu. Zwyciężyli: wojewoda Zygmunt Łukaszczyk i poseł ziemi raciborskiej Henryk Siedlaczek. Wojewoda zaznaczał podczas konkursu, że mówiąc o "śląskości" myśli bardziej o cechach charakteru niż o pochodzeniu. Ślązacy są szczególnie przywiązani do tradycji, kultury, pracy, słyną z szacunku do rodziców i przyjaciół - wymieniał. Zwrócił uwagę, że bogactwo tej ziemi tkwi w jej różnorodności. Wojewoda przyznaje, że podczas spotkań w Warszawie zdarza się, że koledzy z innych części kraju mówią o nim: "O, Ślązok przyjechał". Podczas takich spotkań, kiedy go ktoś zdenerwuje, lubi rzucić śląskim zwrotem, np. "nie filuj mi go hefta" (nie zaglądaj mi do zeszytu). Konkurs "Po naszymu, czyli po śląsku" zorganizowano w tym roku po raz 20. Może w nim startować każdy, kto posługuje się śląską gwarą, bez względu na wiek, status społeczny i zawodowy. Inicjatorką konkursu i jego główną organizatorką jest dziennikarka rozgłośni regionalnej Polskiego Radia w Katowicach, senator Maria Pańczyk-Pozdziej. Jej zdaniem, pozycja śląskiej gwary jest coraz silniejsza; jeszcze 20 lat temu rzadko kto przyznawał się, że mówi po śląsku. - Po 1989 r. to się diametralnie zmieniło. Ludzie zaczęli się obnosić z tym, że są Ślązakami, nawet ci, który niespecjalnie władali śląską gwarą zaczęli sobie przypominać nie tylko swoją gwarę, ale swoje korzenie, zaczynali to manifestować. Po prostu nastało coś w rodzaju nobilitacji - powiedziała senator, oceniając, że ludzie zaczynają być dumni z tego, że są Ślązakami. Jak mówią pomysłodawcy konkursu, nie chodzi w nim wyłącznie o mówienie śląską gwarą, ale przede wszystkim o to, co się w tej gwarze mówi. Często konkursowe monologi to intymne, wzruszające historie z życia uczestników imprezy. Od 1993 r. w konkursie wystartowało blisko 2 tys. osób z kraju i zagranicy. Dwie edycje, w 1998 i 2004 r., odbyły się w Teksasie, wśród potomków osiadłych tam ponad 150 lat temu śląskich osadników.