Zdaniem kobiety, która miała uderzyć uczennicę, było to tylko "dotknięcie" - informuje reporter radia RMF FM. Dyrektor szkoły, w której doszło do incydentu, twierdzi, że w swojej pracy zawodowej z czymś podobnym spotkał się po raz pierwszy. - Uczennica twierdzi, że została uderzona i raczej niczym nie sprowokowała tej sytuacji. Dlatego trudno jest mi racjonalnie wytłumaczyć, o co chodziło - podkreśla w rozmowie z reporterem radia RMF FM. - Nauczycielka twierdzi, że nie uderzyła uczennicy, a jedynie dotknęła i złapała ją za rękę. W mojej długiej karierze nauczycielskiej spotkałem się z czymś takim po raz pierwszy, dlatego było to dla mnie zaskoczeniem - dodaje dyrektor. O dalszym losie nauczycielki zadecyduje kuratorium, które ma prowadzić w sprawie incydentu postępowanie dyscyplinarne. Sprawa ma być rozpatrywana zarówno pod kątem naruszenia praw ucznia jak i złamania nauczycielskiego kodeksu. Przypomnijmy: Do incydentu doszło w piątek podczas przerwy na szkolnym korytarzu. Najpierw doszło do kłótni, a potem nauczycielka miała uderzyć uczennicę. Całe zajście mieli widzieć uczniowie.