Dziecko ma poważne obrażenia i znajduje się pod opieką personelu Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie zostało przewiezione w poniedziałek. Chłopiec jest w ciężkim stanie. Przebywa na oddziale intensywnej terapii. 27-letni ojczym ośmiolatka Dawid B. jest podejrzany m.in. o usiłowanie zabójstwa dziecka. Mężczyzna miał polewać je wrzątkiem i umieszczać na rozgrzanym piecu, a wcześniej brutalnie bić i przypalać papierosami. 35-letniej matce, Magdalenie B. prokuratura zarzuciła narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocy mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Oboje przyznali się do winy, w środę wieczorem decyzją sądu zostali aresztowani. Dramat ośmiolatka z Częstochowy. Jest komunikat MOPS Jak wynika z informacji Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Częstochowie, rodzina chłopca była objęta wsparciem pracownika socjalnego od marca 2021 r. Prowadzono współpracę z kuratorem, asystentem rodziny, placówką edukacyjną oraz dzielnicowym. W czerwcu 2022 r. pracownicy socjalni zdecydowali o konieczności zawiadomienia sądu o sytuacji rodziny. "Dyrektor MOPS niezwłocznie wystosowała pismo w tej sprawie wraz z wnioskiem o zabezpieczenie dzieci w pieczy zastępczej. Powodem były problemy rodziny, natomiast nie dotyczyły one przemocy. Sąd nie wydał postanowienia w tej sprawie" - napisali przedstawiciele MOPS w opublikowanym w czwartek komunikacie. Jak dodano, w sierpniu 2022 r. rodzina wyprowadziła się z Częstochowy. Informację o powrocie do tego miasta pracownicy MOPS uzyskali na początku marca br. "Pracownik socjalny niezwłocznie podjął działania w ramach kompetencji wynikających z ustawy o pomocy społecznej. Zgodnie ze swoimi uprawnieniami nawiązał kontakt z rodziną. W ciągu czterech tygodni pobytu rodziny w Częstochowie był w środowisku trzy razy" - podkreśliła dyrekcja Ośrodka. MOPS: Brakowało informacji o przemocy wobec dziecka W oświadczeniu wskazano na podjęcie działań sprawdzających sytuację rodziny "Pracownik socjalny nawiązał kontakt z placówkami edukacyjnymi potwierdzając, że chłopiec uczęszcza na zajęcia. Wystąpił również o wydanie na piśmie opinii o sytuacji dziecka przez szkołę, do której dziecko uczęszczało. W opinii nie było informacji, które mogłyby wskazywać, iż dziecko może doświadczać przemocy" - zaznaczył MOPS. Pracownik socjalny nawiązał również kontakt z dzielnicowym, który objął rodzinę nadzorem. "Komisariat w piśmie potwierdził, iż nie odnotowano zdarzeń we wskazanej rodzinie. Mamy też informację, że w pierwszej połowie marca chłopiec został zaopatrzony na SOR, w związku ze złamaniem ręki. Nie było zgłoszeń ze szpitala, aby w tym przypadku zaobserwowano coś niepokojącego w wyglądzie czy zachowaniu dziecka. Również z informacji uzyskanych w szkole, do której uczęszcza chłopiec wynika, iż sytuacja urazu była analizowana przez personel placówki, chłopiec odbył spotkanie ze szkolnym psychologiem, tu także nie wykazano przesłanek do podejmowania interwencji w tej sprawie" - napisano w komunikacie. Ostatni kontakt z chłopcem pod koniec marca Z informacji częstochowskiego MOPS wynika, że pracownik socjalny po raz ostatni kontaktował się z rodziną 29 marca rano. "Kontakt odbył się z matką chłopca, dziecko przebywało w szkole (co potwierdzono w placówce). Z informacji uzyskanych w szkole wynika, że do 29 marca chłopiec był obecny w szkole, w marcu odnotowano jeden dzień nieobecności" - napisali przedstawiciele MOPS. Zaznaczają, że współpracują z policją i prokuraturą w tej sprawie. Rzecznik prowadzącej śledztwo w sprawie ośmiolatka Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek przekazał, że w postępowaniu będzie sprawdzane, czy pracownicy MOPS prawidłowo wykonywali swoje obowiązki. - Nie wszczęto odrębnego postępowania w tym zakresie. W ramach prowadzonego śledztwa, zawsze kiedy rodzina pozostawała pod opieką MOPS-u sprawdzamy czy czynności służbowe przez pracowników MOPS-u były wykonywane prawidłowo. To standardowe działanie w takiej sprawie - zaznaczył prokurator. Śledczy chcą też sprawdzić czy nauczyciele ze szkoły, do której chodził ośmiolatek zauważyli, że dziecko ma złamania, które jak wynika z opinii lekarzy mogły powstać nawet miesiąc wcześniej. Matka chłopca ma sześcioro dzieci Jeszcze w czwartek częstochowski sąd ma rozstrzygnąć o losie dzieci, które były pod opieką aresztowanych rodziców. Jak wynika z informacji rzecznika Sądu Okręgowego w Częstochowie Dominika Bogacza, Magdalena B. ma sześcioro dzieci - dwoje najmłodszych z obecnym mężem Dawidem B., a czworo pozostałych z dwoma innymi mężczyznami. Odnosząc się do wcześniejszych decyzji sądu w sprawie tej rodziny sędzia wyjaśnił, że 16 sierpnia ub.r. sąd stwierdził brak podstaw do wydania zarządzeń opiekuńczych co do dwojga dzieci, a w pozostałym zakresie umorzył postępowanie. "Nie było tam mowy o żadnej przemocy wobec dzieci" - zaznaczył sędzia.