Pamela, Malina, Krycha i Zosia przyjaźnią się od lat, mają skrajnie różne mają charaktery, ale łączy je menopauza. Jak sobie z nią radzą? Na wesoło. Pamela tyje, jak sama zauważa, z samego oddychania, jednocześnie zamiast słodzika nosi w torebce... pudełko czekoladek. "Merci nie tuczy" - przekonuje. Malina nosi plastry hormonalne i młodszemu kochankowi wmawia, że to nowoczesna antykoncepcja. Krycha dziwi się, że "człowiek szybciej marszczy się z przodu" i oburza, gdy "młode baby patrzą na nią z obrzydliwym szacunkiem", a Zosia wspomina: "seks piękna sprawa - o ile mnie pamięć nie myli". Lekko i na wesoło spektakl "Klimakterium... i już" opowiada o współczesnych kobietach w wieku 40+. O ich obsesji na punkcie odchudzania, zachowaniu urody, o zmaganiach z objawami menopauzy - płaczliwością, uderzeniami gorąca, częstą koniecznością korzystania z toalety. Nie brakuje także zwyczajnego życia. Córka Zosi przefarbowała się na zielono, Pamela straciła pracę z powodu wieku, Krycha czeka na wyniki biopsji, a Zosia nie może się pogodzić z faktem, że stuknęła jej "czterdziestka". Panie w swoich dialogach nie oszczędzają mężczyzn. "Każdy mężczyzna rozwija się do 6 roku życia, potem już tylko rośnie", "mężczyzna jest jak chleb, lepiej dzielić się nim, niż nie mieć go wcale" - uważają. "Mąż to taki facet, który umyje popielniczkę a zdaje mu się, że posprzątał cały dom" - zauważają. Spektakl bawi i pobudza do refleksji. - Ta sztuka opowiada całkiem sporo także o męskiej naturze. Pomaga zrozumieć kobiety i spojrzeć z dystansem na siebie - mówi Andrzej Zych z Katowic. Spektakl cieszy się dużą popularnością. - Drugi raz oglądam "Klimakterium" i z pewnością trzeci raz też się wybiorę - przekonuje Anna Malinowska z Jaworzna i dodaje: - Największą zaletą tej sztuki jest autentyzm, rzeczywistość opowiedziana jest w dowcipny sposób. Katarzyna Koczwara