Mecz z Koreą Płd. był dla biało-czerwonych okazją do rewanżu za porażkę w mistrzostwach świata w 2012 roku w Krynicy-Zdroju. W decydującym o pierwszym miejscu spotkaniu i awansie do wyższej Dywizji I A Polacy przegrali wtedy 2:3 (2:1, 0:1, 0:1). Po mistrzostwach pracę stracił trener Wiktor Pysz; zastąpił go rosyjski duet szkoleniowców Igor Zacharkin i Wiaczesław Bykow. Obaj zapewniali przed zawodami, że ich podopieczni zrobili w ostatnich miesiącach duży postęp. W pierwszej tercji Polacy długo nie potrafili pokonać bramkarza rywali, nawet w podwójnej przewadze. Drogę do siatki znalazł dopiero w 18. minucie Jakub Witecki. Podwyższył prowadzenie Mikołaj Łopuski zaskakując zasłoniętego golkipera Korei. Goście w pierwszej tercji też zdobyli dwie bramki, tyle, że nie zostały uznane przez sędziów. W drugiej części znów więcej okazji podbramkowych wypracowali gospodarze. Ale z gola - dość niezwykłego - cieszyli się przeciwnicy. Uderzony przez Koreańczyka krążek odbił się od bandy na polską bramką, następnie od Kamila Kosowskiego i wpadł do siatki. Po kolejnej zmianie stron najpierw trafił w przewadze Rafał Dutka, potem goście wykorzystali grę pięciu na trzech i końcówka była nerwowa. Więcej goli jednak nie padło. Mecze w Tychach ma okazję zobaczyć tylko po 299 osób, bo Polski Związek Hokeja na Lodzie nie dopełnił formalności związanych z organizacją imprezy masowej. W piątek Węgry zagrają z Koreą, a Polska z Rumunią. 1. Węgry 1 3 7-0 2. Polska 1 3 3-2 3. Korea 1 0 2-3 4. Rumunia 1 0 0-7