Gazetacodzienna.pl ustaliła, że helikopter przelatując nad Dzięgielowem nagle stracił sterowność. Pilot postanowił awaryjnie lądować na jednej z posesji przy ulicy Słonecznej. - Helikopter krążył nad domami, dawał sygnał, że będzie lądował. Nie trwało to długo i usłyszeliśmy straszny huk - mówi Gabriela Raszka, która mieszka w jednym z pobliskich domów. Pomoc szybko dotarła na miejsce zdarzenia. - Usłyszałem huk i nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Nie mogła też uwierzyć dyspozytorka numeru alarmowego. Musiałem zapewnić ją, że to nie żart, że faktycznie helikopter znalazł się w ogrodzie. - Sama pomoc dotarła bardzo szybko. Na miejscu zdarzenia straż i pogotowie pojawili się w przeciągu kilkunastu minut - mówi Tomasz Raszka, który wezwał służby na miejsce katastrofy lotniczej. Podczas lądowania maszyna śmigłem kosiła drzewa, zahaczyła też o zaparkowany na działce samochód i dach domu. - Mąż był akurat u stomatologa, który ma gabinet w domu, koło którego wylądował helikopter. Gdy usłyszał ten przeogromny huk zerwał się z fotela. Niestety został uszkodzony nasz samochód. Jesteśmy w szoku, bo kto by się spodziewał kolizji ze śmigłowcem! - mówi Ewelina Pajestka, właścicielka wozu. Na pokładzie śmigłowca były trzy osoby. Oprócz pilota - mężczyzna z 16-letnim synem. Mężczyzna jest ranny. - Został przewieziony do Szpitala Śląskiego - mówi Ireneusz Brachaczek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie. Pechowy śmigłowiec to niewielka maszyna. Helikopter należy do osoby prywatnej. Został wyprodukowany przez firmę Starlite Aviation. - Pilot i mieszkańcy mieli wielkie szczęście. Maszyna mogła zahaczyć o przewody wysokiego napięcia albo spaść na dom- dodaje Brachaczek. Na miejscu są policja i straż pożarna, które zagrodziły teren wokół helikoptera. Wokół miejsca zdarzenia zgromadzili się gapie. Przyczyny awarii zbada Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, która została wezwana na miejsce wypadku. Autorzy: WOJCIECH TRZCIONKA, DOROTA KOCHMAN, MACIEJ DŻUGAN