- Maszynista lokomotywy w czasie jazdy uderzył głową o zewnętrzny element, doznając urazu głowy. Próby reanimacji nie powiodły się - powiedział Wojciech Jaros z KHW. To dziewiąta w tym roku śmiertelna ofiara wypadków w polskim górnictwie, piąta w kopalniach węgla kamiennego. Zmarły górnik był doświadczonym pracownikiem - w kopalni pracował 19 lat. Miał żonę, osierocił dwoje dzieci. Do wypadku doszło w kopalni "Staszic" - przed niedawnym połączeniem z kopalnią "Murcki" był to samodzielny zakład. Obecnie obie kopalnie działają pod jednym szyldem. Okoliczności wypadku wyjaśnia nadzór górniczy. Z jego analiz wynika, że wypadki z udziałem urządzeń transportowych należą do tych, które najczęściej powodują śmierć lub ciężkie obrażenia pracowników górnictwa. Postępowanie ma wyjaśnić, dlaczego maszynista wychylił się z lokomotywy. Przyczyną mogła być np. nieuwaga lub naruszenie procedur. Jednak na razie są to tylko hipotezy. To kolejny w ostatnich dniach śmiertelny wypadek w górnictwie. W miniony wtorek w kopalni "Ziemowit" w Lędzinach, 650 m pod ziemią, zginął 37-letni górnik, który wpadł na trasę przenośnika pracującego przy ścianie wydobywczej. Zginął na miejscu. Do tamtego wypadku doszło na godzinę przed tym, gdy w innej śląskiej kopalni - Siltech w Zabrzu - szczęśliwie kończyła się akcja ratownicza. Sześciu górników spędziło tam ponad 14 godzin, uwięzionych w zawalonym chodniku. W tym roku, do końca marca, w górnictwie doszło do 890 różnych wypadków, z czego 672 w kopalniach węgla kamiennego, a 177 w kopalniach rud miedzi. Dziewięciu górników zginęło: pięciu w kopalniach węgla kamiennego, trzech w kopalniach rud miedzi, jeden w górnictwie nafty i gazu. 12 osób zostało ciężko rannych. Według danych WUG, w całym ubiegłym roku w polskim górnictwie zginęło 38 osób, z czego 36 w kopalniach węgla kamiennego; najwięcej - aż 20 - w katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk". 50 górników odniosło ciężkie obrażenia, z czego 44 w kopalniach węgla. Ogółem doszło do 3518 rozmaitych wypadków, w tym 2799 w górnictwie węgla kamiennego.