Protest, przygotowywany przez górnicze centrale, ma być nietypowy. Demonstranci zapowiadają, że w stolicy pozostaną przez cztery dni, a zamierzają zamieszkać w pobliżu Sejmu w kilkunastotysięcznym miasteczku górniczym. Tam będą czekać na rozwój sytuacji. Decyzję o wyjeździe do Warszawy podjęli liderzy kilku najważniejszych central związkowych. Ich obawy są spowodowane zmianą minimalnego wieku emerytalnego. Obecnie górnicy, pracujący pod ziemią, mogą ubiegać się o emeryturę już po ukończeniu 45 lat. Nowe przepisy przesuwają tę granicę aż o 20 lat. Górnicy nie chcą się na takie rozwiązanie zgodzić. Argumentują, że wielu z nich - głównie ze względu na pracę w bardzo trudnych warunkach - nie dożyje 65. roku życia. Potwierdzają to statystyki - średnia długość życia górnika wynosi 64 lata. Górnicy opracowali własny projekt ustawy, gwarantujący im wcześniejszą emeryturę. Podpisało się pod nim 130 tysięcy osób. Demonstranci zabierają go ze sobą do Warszawy - chcą, by właśnie nim na ostatnim posiedzeniu zajął się Sejm.