Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Katowicach związkowcy przedstawili m.in. dokumenty potwierdzające wielokrotne przypadki przekroczenia stężeń metanu w ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy, a także nagranie rozmowy z nadsztygarem ds. bhp tej kopalni zarejestrowanej w pamięci dyktafonu przez jednego z pracowników "Szczygłowic". - Nagranie dotyczy nakłaniania górnika do składania fałszywych oświadczeń w sprawie, która toczy się w prokuratorze i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a ma związek z ukrywaniem wypadków przy pracy i manipulacją odczytami metanomierzy, co zostało już potwierdzone w postępowaniu - powiedział przewodniczący "Sierpnia 80" Bogusław Ziętek. Rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy KWK "Szczygłowice", odmówił komentarza w tej sprawie, wskazując że jej meritum dotyczy postępowania prokuratury. Prok. Michał Szułczyński z gliwickiej prokuratury okręgowej potwierdził fakt trwania takiego śledztwa dodając, że w tej sprawie może informować tylko o dotychczasowym braku zarzutów. Według Ziętka, sprawa rozpoczęła się po wypadku w maju 2006 r., kiedy po krótkotrwałym wypaleniu się metanu zgromadzonego pod stropem jednego z chodników na poziomie 850 m jeden górnik został lekko poparzony, a u siedmiu stwierdzono podrażnienia dróg oddechowych. W tym czasie do związku mieli zacząć zgłaszać się górnicy twierdzący, że są zmuszani do pracy w atmosferze metanowej. Jak wynikało z ich wskazań, metanomierze stacjonarne - wbrew przepisom określającym ich rozmieszczenie - instalowano w ciągach świeżego powietrza lub ich czujniki zaklejano taśmą, by zmniejszyć odczytywane stężenia metanu. Wtedy czujniki nie reagowały na wzrost stężenia gazu, co pozwalało na kontynuowaniu robót również w czasie zagrożenia wybuchem. Prawidłowo działające metanomierze w razie niebezpieczeństwa natychmiast odcinają w jego rejonie prąd, powodując tym samym wymierne straty dla zmniejszającej wydobycie kopalni. Według związkowców, dyrekcja "Szczygłowic" przez ostatnie półtora roku bagatelizowała zgłaszane przez nich podobne przypadki, a pracowników uciszały kopalniane służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo, np. słowami: "bo inaczej nie zarobicie". Górnicy znali jednak rzeczywiste stężenie metanu z odczytu metanomierzy przenośnych. - Skierowaliśmy sprawę do prokuratury i ABW, bo wcześniej wielokrotnie próbowaliśmy ją wyjaśnić przez odpowiedzialne służby. Mimo że udowodniono dopuszczanie do sytuacji zmuszania pracowników do pracy w atmosferze metanowej, do teraz odpowiedzialne osoby nie poniosły konsekwencji - mówił Ziętek o wszczętym przed rokiem śledztwie. Jak dodał, m.in. zeznania górników i nagrania rozmów pracowników z dyspozytorem potwierdzają, że w kopalni rzeczywiście dochodziło do zaklejania czujników i przekroczeń metanu. Tymczasem w maju tego roku dyrekcja miała wykorzystać nielegalny - jej zdaniem - protest na podłożu płacowym, by zwolnić trzech szefów kopalnianej komórki "Sierpnia 80". - Prócz tego, w czerwcu tego roku na kopalni zorganizowano prowokację, w ramach której fakt zaklejania czujników miał być inspirowany przez związkowców - po to, by udokumentować to zdjęciowo - dodał Ziętek. Właśnie zmiana zeznań dotyczących fotografii zaklejanych czujników była tematem nagranej w lipcu tego roku rozmowy. Podczas szesnastominutowego dialogu inspektor bhp m.in. namawiał pracownika kopalni, by ten zmienił swoje wcześniejsze oświadczenie, mówiąc "jest mi potrzebne stwierdzenie, że Sierpień kazał te czujniki dać niżej, a potem zrobić zdjęcie; chodzi o to, żeby była zachowana kolejność, a nie że te czujniki od iks czasu tak wiszą i Sierpień tak bohatersko je fotografuje". Pracownik kopalni na pytanie czy ma kłamać, słyszy odpowiedź: "czemu kłamać?". Prócz tego inspektor bhp, na stwierdzenie nagrywającego rozmowę, że podczas robót przygotowawczych czujniki umieszczano w przewodach doprowadzających świeże powietrze, natychmiast go ucisza. Według Ziętka, nagranie, którego autorem jest jednego z pracowników "Szczygłowic", powstało z jego inicjatywy w lipcu tego roku, kiedy górnikowi brakowało trzech miesięcy do emerytury. Materiał trafił do związku przed kilkoma dniami, gdy jego autor zyskał pewność, że nie straci pracy przed wypłatą przypadającej na wiosnę 2008 r. nagrody jubileuszowej. - Najgorszy jest fakt, że do zmuszania pracowników w atmosferze metanowej dochodzi nadal. Mamy protokoły sprzed kilku tygodni, kilku miesięcy, potwierdzające, że nadal dzieje się tam to samo, co przed rokiem. To, że nie doszło jeszcze do tragedii, to wyjątkowe szczęście - ocenił przewodniczący "Sierpnia 80". W poniedziałek związkowcy podkreślali, że prócz przekazania taśmy ABW, będą również wnosić o ponowne przesłuchanie pracownika, który zgodnie z ich wiedzą miał odklejać taśmy z czujników, a także osoby, która w związkowym budynku miała twierdzić, że w ramach toczącego się postępowania złożyła fałszywe zeznania za namową dyrekcji kopalni. Kopalnia "Szczygłowice", w związku z problemami geologiczno- górniczymi, od wielu miesięcy ma kłopoty z osiągnięciem zakładanych wskaźników wydobycia. Według Madeja, zamiast planowanych 14,5 tys. ton węgla na dobę, obecnie fedruje ok. 2 tys. ton mniej; w ciągu najbliższych kilku miesięcy wydobycie powinno tam jednak wrócić do normy.