Połaźnicy to zwykle kilkuletnie dzieci. O poranku do góralskich zagród może zawitać nawet kilkunastu połaźników. "Jo je mały połaźniczek/ Przyszłech tu po trójniczek/ Trójniczek mi dejcie, ze mnie się nie śmiejcie/ Bo jo wozem nie jadem, suchej rzepy nie wiezem, co mi dacie to wezmem/ Lebo grosz, lebo dwa, to je dobra kolenda/" - wyrecytują na progu domów. Przyjdą oni z połaźniczką, czyli gałązką ustrojoną w kwiaty, cukierki i bibułki. Żaden nie powinien odejść bez nagrody. W zamian za drobne pieniądze gospodarz otrzyma połaźniczkę. Powinien ją przybić nad drzwiami wejściowymi. Jeśli po świętach gazda będzie miał ich niewiele, będzie to znaczyło, że jest skąpcem; jeśli dużo - że jest szczodry. Wieczorem do góralskich zagród przybędą kolędnicy - niemal dorośli chłopcy. Kolędnicy nie ominą chałupy dziewczyny, którą jeden z nich "ma na oku". W "Szczepanowy Dzień" nadarza się bowiem jedna z nielicznych okazji, że chłopak mógł zostać w dziewczyny do rana. Zobacz nasz świąteczny raport: "Hej kolęda, kolęda..."