W zakończonej - decyzją rządu - misji w Czadzie brały udział trzy zmiany polskiego kontyngentu. Przez kilkanaście miesięcy - początkowo w misji UE, a potem ONZ - żołnierze zajmowali się m.in. ochroną ludności, w tym powracających do domów uchodźców oraz zabezpieczeniem konwojów z międzynarodową pomocą humanitarną. Ostatnią zmianę polskiego kontyngentu, w skład którego weszli żołnierze 1. Siedleckiego Batalionu Rozpoznawczego, Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej z Gliwic, 10. Brygady Logistycznej z Opola i jednostek 1. Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej przywitał w piątek w Gliwicach asystent szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych, gen. broni pilot Lech Majewski. - Rozpoczęta w 2008 r. misja (...) stanowiła ogromne wyzwanie logistyczne dla polskiej armii. Przerzut ogromnej ilości sprzętu i ludzi oraz budowa od postaw nowoczesnej bazy wojskowej przystosowanej do funkcjonowania w ekstremalnie trudnych warunkach klimatycznych potwierdziła wartość sprzętu, dobre wyszkolenie żołnierzy i sprawne funkcjonowanie systemu zabezpieczenia logistycznego - podkreślił gen. Majewski. Zaznaczył, że żołnierze wypełnili swe zadania - również współdziałając z siłami zbrojnymi innych krajów i lokalnymi władzami - bardzo dobrze, za co podziękował im w imieniu kierownictwa Sił Zbrojnych. - Jestem przekonany, że doświadczenie, które zdobywaliście w Czadzie, zostanie wykorzystane w dalszej służbie. (...) Ta misja była nie tylko egzaminem waszych umiejętności, ale też sprawdzianem waszych charakterów - dodał gen. Majewski, dziękując przy tym rodzinom i bliskim żołnierzy "za wytrwałość, wyrozumiałość i cierpliwość, za udzielane wsparcie i kontakt". Żołnierzom, którzy wyróżnili się podczas misji, wręczono listy gratulacyjne. Polski Kontyngent Wojskowy w Czadzie wykonywał zadania w północno-wschodniej części tego kraju, w pobliżu granicy z Sudanem. Powracająca do Polski trzecia zmiana kontyngentu - prawie 330 osób - stacjonowała w stałej bazie MINURCAT Camp w miejscowości Iriba, a także, rotacyjnie, w bazie tymczasowej w miejscowości Guereda. Wobec problemów związanych m.in. z praktycznym brakiem dróg oraz porą deszczową misja polskich żołnierzy była przede wszystkim wyzwaniem logistyczno-transportowym. Na miejscu mieli oni do dyspozycji m.in. 16 transporterów Rosomak (w tym dwa w wersji medycznej), 67 samochodów ciężarowych i terenowych oraz 5 innych maszyn inżynieryjnych. Polski kontyngent w Czadzie rozpoczął działanie w kwietniu 2008 r. Od tego czasu - prócz podstawowych zadań - żołnierzom udało się zrealizować wiele projektów w ramach współpracy cywilno-wojskowej tzw. CIMIC (ang. civil military co-operation), m.in. remont szkoły w Iribie, wsparcie dla miejscowego szpitala czy naprawy przejazdów przez okresowo pojawiające się w porze deszczowej rzeki. Powracający do kraju żołnierze, pytani o trudności, mówili przede wszystkim o warunkach klimatycznych. W ciągu dnia zmagali się z temperaturą nawet ponad 50 stopni Celsjusza, w nocy potrafiła ona spaść do 5-10 stopni. Żołnierze trapiły też pasożyty, niezależne od nich kłopoty z dostawami żywności i utrudniony dostęp do wody technicznej, wykorzystywanej głównie do mycia. Wycofanie polskich żołnierzy z Czadu, a wcześniej także ze Wzgórz Golan i Libanu, to efekt rządowej strategii przyznającej priorytet operacjom NATO i UE. Przewiduje ona, że Polska może mieć jednocześnie poza granicami kraju ok. 3,5 tys. żołnierzy. Redukcja zaangażowania polskiego wojska w tych trzech misjach pozwoli zwiększyć jego liczebność w Afganistanie. Początkowo planowano, że żołnierze trzeciej zmiany polskiego kontyngentu w Czadzie, który rozpoczął działania w marcu i kwietniu, spędzą na miejscu pół roku. Ich misja przedłużyła się jednak o półtora miesiąca, gdy okazało się, że Polska poniosłaby znaczną część kosztów wycofania żołnierzy i sprzętu. Opóźnienie wyjazdu pozwoliło przenieść część kosztów na ONZ. Według MON, umożliwiło to zaoszczędzenie ok. 20 mln dolarów. Od wybuchu w 2003 roku konfliktu w Darfurze na zachodzie Sudanu, gdzie arabskie milicje dżandżawidów dokonywały brutalnych i krwawych czystek etnicznych na terenach zamieszkanych przez czarnych Afrykanów, zginęło około 300 tys. osób, a 2,5 mln zostało zmuszonych do opuszczenia domów. Uważa się, że to obecnie jeden z największych kryzysów humanitarnych na świecie. Aby ograniczyć skutki konfliktu w Darfurze, społeczność międzynarodowa wysłała siły międzynarodowe na graniczące z Sudanem obszary Czadu i Republiki Środkowoafrykańskiej. W skład sił MINURCAT weszły kontyngenty z m.in. Austrii, Bangladeszu, Brazylii, Ekwadoru, Egiptu, Gabonu, Hiszpanii, Jordanii, Kirgistanu, Nigerii, Pakistanu, Polski, Portugali i Tunezji. Polaków zastąpili Mongołowie.