Sprawa badana we wtorek przez Wojewódzki Sąd Administracyjny dotyczy Mateusza K., mieszkańca Mikołowa na Górnym Śląsku, który postanowił wystąpić z Kościoła, ale nie korzystając z kościelnej procedury tzw. apostazji, lecz drogą świecką - składając w macierzystej parafii oświadczenie woli tej treści. Mężczyzna chciał, aby zostało to odnotowane w parafialnej księdze ochrzczonych. Ponieważ nie otrzymał informację, by to nastąpiło, Mateusz K. zwrócił się do GIODO o kontrolę działalności prowadzących parafialne księgi. Inspektor swoje działania ograniczył do wyjaśnienia sytuacji z proboszczem. Następnie, w październiku zeszłego roku, umorzył postępowanie, uznając, że ustawa o ochronie danych nie pozwala mu badać kościelnych rejestrów, które - podobnie jak bazy danych np. ABW czy CBA - są spod niej wyłączone. Mateusz K. zaskarżył tę decyzję do WSA w Warszawie. Jak mówił, nie korzystał z "kościelnej" ścieżki apostazji, bo uchwalona przez Konferencję Episkopatu Polski instrukcja w tej sprawie nie jest jego zdaniem prawem powszechnie obowiązującym. Jak tłumaczył, KEP nie zwróciła się do Watykanu o zatwierdzenie tej instrukcji i dziś to miejscowi biskupi decydują, czy ją stosować, czy też nie - praktyka jest różna w różnych diecezjach. Ponadto - twierdził skarżący - polska ustawa o ochronie danych, wyłączająca kościelne rejestry spod jurysdykcji GIODO, jest niezgodna z prawem europejskim. We wtorek WSA oddalił skargę Mateusza K., nie dopatrując się w działaniach GIODO naruszeń prawa polskiego ani też niezgodności ustawy z prawem europejskim. Jak mówiła, uzasadniając wyrok sędzia Danuta Kania, sąd nie badał kwestii obowiązywania instrukcji KEP w sprawie apostazji i na boku istoty swego rozstrzygnięcia pozostawił to, czy dopuszczalna prawnie jest "świecka" droga odchodzenia z Kościoła. Wyrok jest nieprawomocny. Skarżący ma prawo złożyć od niego kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Nie wiadomo, czy tak uczyni - nie było go we wtorek w WSA.