Do akcji najprawdopodobniej doszło w nocy z czwartku na piątek. Przestrzeń publiczna w Pszczynie stała się ofiarą manifestacji, która przerodziła się w wandalizm. Pomimo, że od całego zajścia minęło już kilka dni, napisy w wyżej wymienionych miejscach widnieją i rażą w oczy przechodniów, mieszkańców, turystów. Dzisiaj w rozmowie z portalem pless.pl wiceburmistrz Dariusz Skrobol zapewnił, że rysunek z muru Urzędu Miasta zostanie usunięty niezwłocznie. Nie wiadomo, kto jest pomysłodawcą przeprowadzenia tej inicjatywy w mieście. Twórca czerwonych napisów na pszczyńskich murach i chodnikach wciąż się nie ujawnił. Trudno też jednoznacznie orzec czy jest powiązany ze środowiskiem mniejszości seksualnych, czy wręcz przeciwnie - w ten sposób starał się sprowokować wandalizm ze strony grupy homoseksualistów. Poszukiwania sprawcy tego aktu trwają. W całej Polsce podobne inicjatywy pojawiają się dość często, mają jednak charakter legalny i manifestacja nie oznacza niszczenia czyjegoś mienia. W ostatnich dniach lutego tego roku na ulicach Warszawy pojawiły się plakaty z hasłami: "Co się gapisz, lesbo?", "Co się gapisz, pedale?". W ten sposób mniejszości seksualne, chciały zwrócić uwagę na przemoc psychiczną i fizyczną z jaką każdego dnia spotykają się w Polsce geje i lesbijki. Wcześniej w największych miastach w kraju w ramach "Kampanii Przeciw Homofobii" przeprowadzono akcję zatytułowaną "Niech nas zobaczą". Wystawa fotograficzna, która towarzyszyła tej inicjatywie, obrazowała homoseksualne pary, których bohaterowie byli przedstawieni jako osoby zwykłe, których setki każdego dnia mijamy na ulicy. Skuteczność obu akcji jest oceniania bardzo różnie: od przychylnych komentarzy do obrzydzenia. Jaka będzie reakcja mieszkańców Pszczyny przekonamy się zapewne niebawem. smm