Znana dziennikarka i wicemarszałek Senatu zginęła 10 kwietnia w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Wystawa pt. "Isia. Krysia. Krystyna" obejmuje zdjęcia z jej rodzinnego archiwum oraz zbiorów przyjaciół. - Ta wystawa jest szukaniem Krystyny i znalezieniem jej. Myślę, że najpiękniejszym, ponieważ to jest to prywatne dotknięcie. To jest Krystyna, którą znaliśmy, ale takiej najczęściej nie widzieliśmy, bo to jest archiwum rodzinne - powiedział podczas wernisażu dziennikarz katowickiej rozgłośni Maciej Szczawiński. Na wystawie można zobaczyć twórczynię "największej polskiej klasówki" - Dyktanda - w otoczeniu rodziny: mamy i teściowej, męża - kardiochirurga prof. Andrzeja Bochenka, dzieci - syna Tomka i córki Magdy, a także radiowych koleżanek i kolegów. Krystyna Bochenek słynęła z elegancji, zawsze nosiła bardzo wysokie obcasy. Na fotografiach jest w eleganckich kreacjach, w swobodniejszych, wakacyjnych strojach, a nawet w stroju ludowym, który włożyła na jeden z imieninowych zjazdów Krystyn. Są fotografie z dzieciństwa, a wśród nich z tradycyjną na Śląsku tytą - dużym rożkiem pełnym słodyczy, który dostają dzieci idące do pierwszej klasy. Są też zdjęcia z rocznicy ślubu państwa Bochenków, ślubu ich syna, a na jednym z ostatnich przyszła babcia trzyma rękę na brzuchu spodziewającej się dziecka synowej. Mąż wicemarszałek za najładniejszą uznaje m.in. tę jej fotografię, na której ma zaledwie kilka lat i ogromną kokardę. - Już ma ten błysk w oku, gdzie ewidentnie widać, że to nie jest jakaś tam przeciętna sobie dziewczynka. Już wtedy miała piękną kokardę i już wiedziała, po co tak ładnie wygląda - mówił prof. Bochenek. Podkreślił, że żona na pewno by się cieszyła, że wystawę zorganizowano w radiu, było ono bowiem jej prawdziwą i największą pasją. - Myślę, że gdyby stworzono jej warunki, by mogła pracować w radiu, to by w nim cały czas pracowała. Poszła do Senatu, poszła do polityki, dlatego że wykurzono ją z tego radia, to też trzeba tutaj powiedzieć. Niestety, mediami publicznymi rządzi polityka, to jest bardzo niedobrze - zaznaczył. Kiedy Krystyna Bochenek została w 2004 r. bezpartyjnym senatorem z listy Unii Wolności, ówczesny zarząd radia uznał, że nie powinna już prowadzić na antenie swojej popularnej autorskiej audycji "Magazyn Medyczny". List z protestem w tej sprawie wystosowało do prezesa kilkudziesięciu senatorów; interwencja nie odniosła skutku. Prof. Bochenek podkreślił, że jego żona jednak "fantastycznie spełniła się w polityce". - Uważała, że to jest jej misja, że polityki nie będzie wykorzystywać dla własnej korzyści, tylko do tych rzeczy, które uważała, że są ważne, żeby promować Śląsk - zaznaczył.