Popularnym obiektem, przede wszystkim na obecność w niej wody, zainteresowali się chyba wszyscy solidarnie, w końcu fontanna oprócz walorów czysto estetycznych może spełniać najbardziej podstawowe cele, i stać się ożywczym i zbawiennym źródełkiem zwłaszcza w upały, chłodu i wilgoci. Nie dziwi więc wysoka frekwencja na okalających fontannę ławkach, w zależności od pory dnia zmienia się również publiczność, starsi preferują raczej godziny popołudniowe, wieczór jest zarezerwowany dla młodzieży. To rzeczywiście publiczność, bowiem fontanna nieustannie dla nich gra swoją "rolę". Wprawdzie bez towarzyszenia muzyki, ale jak w niemym kinie najważniejszym bohaterem występów jest ruch sceniczny, przykuwający uwagę bez dodatkowych bodźców. Fontanna tryska z sześciu źródełek, stopniując napięcie, dobierając odpowiednią wysokość trysku, co więcej, jej dynamicznym popisom towarzyszą barwne feerie różnobarwnych światełek. Nowa fontanna jest oczywiście podświetlana, aby podkreślić jej naturalne walory wybrano jaskrawe kolory. Gdy fontanna ma już swój odpowiedni, niemal hipnotyczny rytm, zaczynamy tęsknić za muzyką. Może kiedyś doczekamy się kilku choćby nut, które specjalnie dla fontanny wybrzmiewałyby z okolicznych, specjalnie dla niej ustawionych głośników? Bo przecież ciężko liczyć na wsparcie z pobliskiej szkoły muzycznej. Stamtąd przez otwarte okna przecież docierają jedynie trudne, wyszukane fragmenty dzieł Mozarta, Schuberta, Mahlera a nawet Szostakowicza. A fontannie najlepiej byłoby zaproponować jakieś przaśne techno, by sobie tak miło dalej radośnie pląsała. Marcin Mońka