W niedzielę wieczorem, przy niemal pełnej sali w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu, finaliści konkursu walczyli o tytuł "Ślązaka nad Ślązakami 2011" oraz dwutygodniowy wyjazd do Teksasu, gdzie do dziś mieszkają potomkowie Ślązaków, którzy 150 lat temu opuścili swoje rodzinne miejscowości, i którzy nadal kultywują śląskie tradycje. Finaliści do tegorocznej 21. edycji konkursu zostali wybrani spośród dotychczasowych laureatów ostatnich 9. edycji. Najpierw wzięli udział w półfinałach zorganizowanych w sobotę w Radiu Katowice, na które przyjechało 21 osób z różnych miejscowości woj. śląskiego, Opolszczyzny i Zaolzia. W niedzielę wybrano spośród nich czterech finalistów. O tytuł walczyli: Otylia Trojanowska ze Studzionki k. Pszczyny, Norbert Klosa z Rudy Śląskiej, Edyta Koj z Żędowic na Opolszczyźnie, Łucja Dusek z Jaworzynki w Beskidach. Cała czwórka oprócz wygłoszenia monologu w gwarze śląskiej, musiała również wykazać się błyskotliwością w trakcie odpowiadania na pytania jury. Nie bez znaczenia była także reakcja publiczności. Finalistów oceniali etnografowie: prof. Dorota Simonides, prof. Daniel Kadłubiec i językoznawca prof. Jan Miodek (przewodniczący). Tytuł "Ślązaka nad Ślązakami" zdobyły ex equo Edyta Koj i Łucja Dusek. 50-letnia Edyta Koj swój monolog oparła o znaczenie stołu, jako symbolu pojednania w rodzinnym domu. Na pytanie PAP o kondycję gwary śląskiej w dzisiejszym świecie odparła, że "gwarze śląskiej nic nie grozi". - Jeśli ktoś myśli, że jest inaczej, to niech przyjedzie do Żędowic i posłucha jak dzieci pięknie gołdają (rozmawiają - red.). Gołdają a nie godają, bo u nas trochę inaczej się pisze i wymawia niektóre słowa - powiedziała. Druga zwyciężczyni Łucja Dusek z Jaworzynki w Beskidach, ubrana w strój ludowy opowiadała o trudach życia w górach. - Jestem smarkocz, a oni tak młodom wybrali. Beda robić jak najwięcej, żeby pokazać, że gwara jest piękno - powiedziała 27-letnia góralka. Nagrody wręczał duszpasterz Ślązaków w Teksasie ks. Franciszek Kurzaj. Konkurs "Po naszymu czyli po śląsku" ma już 21. letnią tradycję. Wzięło w nim udział już prawie 2. tys. uczestników. - Poprzez konkurs chcemy pokazać, że gwara śląska ma się świetnie, a malkontenci, którzy mówią, że gwara jest na wymarciu nie mają racji, bo od lat o tytuł Ślązaka Roku walczą zarówno dorośli, jak i dzieci. Najmłodszy jaki wystąpił miał siedem lat - powiedziała wieloletnia dziennikarka Radia Katowice, obecnie wicemarszałek Senatu Maria Pańczyk-Poździej, która od 1993 roku organizuje konkurs. Dodała, że obecnie jedna trzecia uczestników to dzieci. Podkreśliła, że ogromne zasługi mają na tym polu śląskie szkoły, które przygotowują specjalne programy edukacyjne, oraz domy rodzinne. - Na pewno będzie dla kogo organizować konkurs w następnych latach - tłumaczyła Pańczyk-Poździej. Zmaganiom przyglądał się abp Damian Zimoń, który powiedział, że Ślązacy zaczynają sobie cenić śląską tożsamość i kulturę, jako wartość szczególną w kontekście całej Europy. Zgodnie z tradycją w dniu konkursu przyznany został także Tytuł Honorowego Ślązaka, który od 15 lat trafia do rąk osób powszechnie znanych i szanowanych na Śląsku. W tym roku otrzymał go przewodniczący Parlamentu Europejskiego prof. Jerzy Buzek, który powiedział, że jest to dla niego najważniejsza nagroda, bo wręczana przez Ślązaków. Dodał, że o Śląsku nie zapomina także w Brukseli. Przypomina mu o tym figurka św. Barbary, patronki górników, którą trzyma na biurku. W najbliższych dniach figurka zostanie przekazana do Muzeum Parlamentarnego. Od 1993 r. w konkursie wystartowało blisko 2 tys. osób z kraju i zagranicy. Dwie edycje, w 1998 i 2004 r., odbyły się w Teksasie, wśród potomków śląskich osadników. Zmagania o tytuł "Ślązaka nad Ślązakami" odbywają się raz na dziesięć lat. Pierwszy tytuł otrzymała 86-letnia dzisiaj Aniela Langer z Chudowa.