Poinformował również, że komendant główny policji powołał specjalny zespół, którego zadaniem jest wprowadzenie obowiązkowej rejestracji tego typu akcji. Rokita, który uczestniczy w posiedzeniu sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych, zapoznał posłów m.in. z wynikami wewnętrznej kontroli policji. 20 marca katowiccy antyterroryści weszli do mieszkania młodych, postronnych osób. Przestępca był w innym mieszkaniu Według posiadanych przez nich informacji miał tam ukrywać się niebezpieczny przestępca poszukiwany w związku z przestępczością samochodową. Okazało się, że mężczyzna był, ale w innym mieszkaniu w tym samym budynku. Jak wyjaśnił wicekomendant, rozpoznania miejsca, gdzie mógł ukrywać się przestępca, dokonywali policjanci prowadzący śledztwo - czyli z wydziału dw. z przestępczością samochodową. Rokita zapewniał, że określili oni dokładnie mieszkania, w którym miał ukrywać się mężczyzna. Na miejscu, podczas zatrzymania - dodał - popełniono jednak kilka błędów, m.in. w dowodzeniu akcją, wymianie informacji. Antyterroryści nie widzieli też zdjęcia przestępcy. Zawiodło dowodzenie podczas akcji Kluczowym błędem - dodał Rokita - było to, że podczas akcji pomylone zostały piętra. Jak wyjaśnił wicekomendant do pomyłki doszło już w momencie, gdy antyterroryści wstępnie sprawdzali drzwi, towarzyszył im wówczas ochroniarz budynku i policjant z "samochodówki". - Z piwnicy, czyli z poziomu minus jeden, weszli na drugie, a nie na trzecie piętro. Na drzwiach nie było numeru lokalu, a to, że są to właściwe drzwi potwierdził ochroniarz. Nie wiem, czy to napięcie spowodowało, że nikt się nie zorientował. Zawiódł ten ostatni element. Dowodzenie na miejscu akcji - dodał. Powiedział również, że antyterroryści nie sforsowali od razu drzwi, tylko krzyknęli: "Otwierać. Policja". Zdecydowali się na siłowe wejście w momencie, gdy zorientowali się, że znajdujący się w środku mężczyzna blokuje je nogami. Sprawę bada prokuratura Rokita poinformował także, że podczas policyjnej kontroli nie była wyjaśniana sama akcja antyterrorystów. To, czy w jakikolwiek sposób przekroczyli oni swoje uprawnienia wyjaśnia bowiem prokuratura. - Procedury związane z zatrzymaniem oczywiście nie przewidują ani kopania, ani uderzenia głową o żadne elementy - podkreślił. Jak poinformował postępowania dyscyplinarne, które będą prowadzone w tej sprawie dotyczą dwóch oficerów dowodzących akcją. W środowym posiedzeniu komisji uczestniczy także szef MSW Jacek Cichocki i komendant główny policji Marek Działoszyński.