- Wyciąganie na powierzchnię wielotonowych i wielkogabarytowych˙części kolejki potrwa kilka dni. Z wyrobiska trzeba wydostać m.in. platformy, wóz napędowy, kabinę, łączniki i elementy trasy kolejki - powiedziała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach, Jolanta Talarczyk. W rejonie wypadku wciąż wstrzymane są, decyzją nadzoru górniczego, wszelkie prace. Długi przestój potęguje zagrożenie pożarowe. W tej sytuacji zdecydowano o budowie specjalnych tam w chodniku poniżej miejsca wypadku. W całej kopalni rozpoczęła się też kontrola sprawności wszystkich kolejek spągowo-spalinowych pod kątem ich bezpiecznej eksploatacji. Równolegle trwają przesłuchania świadków - dotychczas˙wyjaśnienia złożyło 17 osób. - Postępowanie w tej sprawie może potrwać kilka miesięcy. Musimy ustalić, dlaczego dwaj górnicy, którzy doznali śmiertelnych obrażeń, przebywali w pobliżu kolejki - powiedziała rzeczniczka WUG. Dodała, że trzeba będzie przesłuchać kilkudziesięciu pracowników kopalni Jas-Mos oraz firmy świadczącej dla niej usługi serwisowe. Konieczne są także ekspertyzy, które dostarczą informacji o stanie i sprawności układu transportowego w chwili tragedii. Do wypadku - najpoważniejszego w tym roku w górnictwie węgla kamiennego - doszło 16 sierpnia wieczorem 600 m pod ziemią. Nastąpiło tam niekontrolowane stoczenie i częściowe wykolejenie kolejki spągowej (spąg to spód wyrobiska, po którym porusza się kolejka; w kopalniach są też kolejki podwieszane). Bezpośrednio w rejonie wypadku znajdowali się dwaj górnicy, którzy odnieśli śmiertelne obrażenia oraz operator kolejki, który chwilę wcześniej zeskoczył z niej po tym, gdy - jak ocenił - utracił kontrolę nad jej sterowaniem. Rozpędzający się pociąg - o długości ok. 23 metrów - wykoleił się na łuku torowiska. Znajdowali się tam dwaj pracownicy kopalni, którzy zostali przygnieceni przez elementy zestawu i transportowane materiały. Obaj zginęli na miejscu. Wykolejony pociąg został kompletnie zniszczony - teraz trzeba wydobyć go na powierzchnię, a potem spróbować ustalić stan kolejki przed wypadkiem. Specjaliści spróbują wyodrębnić w badaniach, jakie uszkodzenia powstały wskutek wykolejenia, szukając tych, które mogły do niego doprowadzić. Przyczyny i okoliczności wypadku bada Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku pod nadzorem WUG w Katowicach. W tym roku, według danych na koniec lipca, w górnictwie doszło do 1988 różnych wypadków, z czego 1554 w kopalniach węgla kamiennego, a 343 w kopalniach rud miedzi. Do 26 sierpnia zginęło 15 górników: dziesięciu w kopalniach węgla kamiennego, czterech w kopalniach rud miedzi, jeden w górnictwie nafty i gazu. 25 osób zostało ciężko rannych. Według danych WUG, w całym ubiegłym roku w polskim górnictwie zginęło 38 osób, z czego 36 w kopalniach węgla kamiennego; najwięcej - aż 20 - we wrześniowej katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk". 50 górników odniosło ciężkie obrażenia, z czego 44 w kopalniach węgla. Ogółem doszło do 3518 różnych wypadków, w tym 2799 w górnictwie węgla kamiennego.