Gazeta przypomina, że 6 sierpnia krótko po starcie motolotnia runęła na ziemię, w lesie niedaleko lotniska. Na miejscu zginęło dwóch mężczyzn: 47- i 52-letni. Komisja wstępnie stwierdziła, że to motolotniarze popełnili błąd jeszcze przed startem, podczas rozkładania skrzydła. Najprawdopodobniej przez nieuwagę na hak został założony uchwyt z taśmy, a nie metalowa szekla. To niejedyne wnioski komisji. Okazuje się, że maszyny nikt nie dopuścił do wykonywania lotów - czytamy w "Dzienniku Zachodnim".