Z kilkudziesięcioosobową grupą dzieci z Białorusi spotkał się w piątek w Gliwicach prezes Wspólnoty Polskiej, która współorganizuje ich pobyt w Polsce, Maciej Płażyński. Prezydent miasta Zygmunt Frankiewicz przybliżał gościom historię Gliwic i aglomeracji śląskiej. - Bardzo mi się tu podoba, to pierwszy tego typu wyjazd do Polski, kiedy mieszkamy u rodzin, razem z rówieśnikami. To bardzo dobre - możemy mieć dużo przyjaciół i rozmawiać po polsku. Kiedy jedziemy na wakacje, siedzimy w jednym budynku i rozmawiamy tylko po rosyjsku, to nie ma żadnej praktyki językowej - powiedział podczas spotkania w gliwickim ratuszu Anton z Baranowicz. Kilkunastoletni Anton na co dzień uczy się w polskiej społecznej szkole im. Rejtana. Dzieci są tam kształcone od przedszkola do matury, do ósmej klasy są uczone języka polskiego przede wszystkim poprzez zabawę, później mają zajęcia z nauczycielką z Polski. - Myślę, że dla naszych przyjaciół z Białorusi ten czas tutaj jest doskonałą okazją, żeby poznać naszą wspólną kulturę, język i ich korzenie - powiedziała Paulina. Tego roku w ramach akcji "Lato z Polską" zaproszono około dwóch tysięcy dzieci z Białorusi. To pierwsza tak zorganizowana akcja, choć dzieci z Kresów przyjeżdżają do Polski od początku lat 90. Najliczniejsze grupy spędzą część wakacji na Pomorzu, Śląsku i w Małopolsce. Na samym Śląsku jest w sumie około 400 dzieci. - Chodzi o pokazanie miejskiej Polski, bo oni wieś mają u siebie. Trzeba im pokazywać współczesną, nowoczesną Polskę. Śląsk świetnie się do tego nadaje - powiedział poseł Płażyński. Zwracał uwagę, że w Gliwicach zorganizowano dzieciom pobyt u polskich rodzin. To najlepszy sposób nauki języka - ocenił. Nauczycielki z gliwickich szkół podkreślały, że rodzice i dzieci bardzo chętnie zgadzały się na przyjęcie dzieci z Białorusi. - Dzieci będą lepiej mówić po polsku, będą się pewniej czuły, a my realizujemy część programu budowy solidarności narodowej. Powinniśmy przez cały czas pamiętać, że Polacy są nie tylko w Polsce i warto o tę polską tożsamość dbać - podkreślił Płażyński. Dzieci, które przyjechały na Śląsk zobaczą m.in. kopalnię zabytkową i Sztolnię Czarnego Pstrąga w Tarnowskich Górach, spędzą czas na basenie, pojadą do Krakowa i Częstochowy. Poseł Płażyński przypomniał, że na dawnych Kresach Wschodnich żyje od dwóch do trzech milionów Polaków. - Mamy obowiązek konstytucyjny, ale chyba jeszcze ważniejszy obowiązek moralny, patriotyczny - o dbałość, o uwagę skierowaną również na tych, którzy pozostali na tych dawnych polskich Kresach, szczególnie na dzieci - powiedział dziennikarzom. Jak zaznaczył, o ile na Litwie jest polska szkoła, to na Białorusi, za wyjątkiem Grodna i Baranowicz, polska edukacja właściwie nie istnieje. - Skoro nie można tworzyć szkół - a racji politycznych - na terenach Białorusi, to trzeba pomagać nauczycielom polskim (...), ale też trzeba przywozić dzieci do Polski - zaznaczył. Wypoczynek dzieci zorganizowała Wspólnota Polska oraz samorządy lokalne przy udziale Senatu RP. Rekrutacji dzieci dokonywali nauczyciele, a zapisami zajmował się Związek Polaków na Białorusi. Samorządy zapewniają wyżywienie i nocleg. Wspólnota Polska pokrywa koszty transportu z Białorusi do Polski i część kosztów programu, np. dalszych wycieczek. Wspólnota Polska chce, by w przyszłym roku akcja była szersza. Bronisław Korfanty z Senackiej Komisji ds. Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą obiecał, że w następnych latach nie ustanie pomoc dla Polaków dla Białorusi, a kwoty przekazywane na ten cel będą się co roku zwiększać.