Sąd Okręgowy w Częstochowie 27 lipca 2020 r. uznał, że oskarżony o zgwałcenie wnuczki Marek K. tego czynu nie popełnił. 63-letni mężczyzna został skazany za doprowadzenie nieletniej wnuczki "do obcowania płciowego i poddania się innej czynności seksualnej", za co został skazany na dwa lata pozbawienia wolności. "Sąd uznał, iż materiał dowodowy zgromadzony w sprawie nie pozwolił na przyjęcie, iż doszło do gwałtu na dziewczynce. Z ustaleń śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową w Zawierciu wynikało, że w okresie blisko siedem miesięcy nieletnia wnuczka, która pozostawała pod opieką Marka K., była wielokrotnie wykorzystywana seksualnie przez swojego dziadka, który, dopuszczając się czynów o charakterze pedofilskim, stosował podstęp, szantaż, przemoc psychiczną i groźbę. Oskarżony takimi metodami dążył do całkowitego podporządkowania sobie wnuczki, która w wyniku takich działań stała się bardziej uległa i zdezorientowana" - przekazał we wtorek (6 października) Dział Prasowy Prokuratury Krajowej. "Sposób niewątpliwie przemocowy" Prokuratura złożyła od tego wyroku apelację. Zdaniem oskarżyciela publicznego nie można umniejszać znaczenia przemocy, której dopuścił się Marek K. Mężczyzna miał szantażować dziewczynkę, twierdząc, że ujawniając komukolwiek informacje o zaistniałych zdarzeniach, będzie musiała się wyprowadzić z domu. "Oskarżony dopuścił się zarzucanego mu czynu wobec dziecka, nad którym winien był sprawować pieczę, zapewniać właściwe warunki rozwoju. Marek K. wykorzystywał swoją pozycję, wymuszając na wnuczce określone zachowania i posłuszeństwo, czyniąc to w sposób niewątpliwie przemocowy, prowadzący do jej cierpienia i krzywd psychicznych" - stwierdziła prokuratura. Z ustaleń śledztwa wynika, że oskarżony wykorzystywał wnuczkę "z dużą częstotliwością", najczęściej podczas nieobecności swojej małżonki, oraz będąc pod wpływem alkoholu. Świadkowie zeznawali, że widzieli pokrzywdzoną często zapłakaną, miała także wspominać, że boi się swojego dziadka. Siedem lat więzienia Oskarżyciel podniósł w apelacji, że kara wymierzona Markowi K. przez sąd pierwszej instancji nie spełnia celu prewencji ogólnej i jest nieadekwatna do stopnia zawinienia. "Orzeczony wobec oskarżonego środek karny w postaci zakazu zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość do 10 metrów jest rażąco niewspółmierny, albowiem odległość wskazana przez sąd nie spełnia w żaden sposób celu, jaki miałby realizować ten środek, zwłaszcza gdy nie orzeczono równocześnie zakazu kontaktowania się z pokrzywdzoną" - zauważyła prokuratura. W apelacji prokurator domaga się siedmioletniej kary pozbawienia wolności dla Marka K. oraz zakazu zbliżania się do pokrzywdzonej na 200 metrów, zakazu osobistego i telefonicznego kontaktowania się z wnuczką przez pięć lat oraz dożywotniego zakazu zajmowania stanowisk, które związane są z wychowaniem osób małoletnich. W wyroku sądu pierwszej instancji taki zakaz miał charakter ograniczenia czasowego.