Jak poinformowało PAP biuro prasowe marszałka, dymisja dyrektora tyskiego szpitala "zostanie formalnie przyjęta przed 31 grudnia 2011". Do tego czasu Zarząd Województwa Śląskiego powoła nowego dyrektora. Obecny dyrektor ma jednak zakończyć negocjacje z NFZ dotyczące świadczeń. Bezpośrednią przyczyną podania się w czwartek do dymisji dyrektora szpitala Andrzeja Drybańskiego miał być przebieg środowej rady społecznej szpitala, w trakcie której dyrektor przedstawił członkom rady pomysł, by wobec utrzymujących się trudności i braku pieniędzy na podstawowe leki zawiesić działalność szpitala na trzy miesiące. Rada pomysł odrzuciła. O sprawie napisał w piątek lokalny dodatek do "Gazety Wyborczej". Jeden z największych szpitali w regionie od lat boryka się z trudnościami finansowymi a od ponad roku realizuje program naprawczy. Jak powiedział w piątek PAP wicedyrektor szpitala Krzysztof Leki, konta szpitala są zablokowane przez osiem kancelarii komorniczych. - Wierzycieli jest przeszło dwustu i są to pracownicy szpitala. Na dzień wczorajszy mamy 11,7 mln zł zajęć komorniczych. Szpital nie może dokonać żadnych, nawet interwencyjnych zakupów - powiedział. Zajęcia komornicze dotyczą roszczeń związanych z kwestią niezrealizowania porozumienia płacowego z 2008 roku. Jako pierwsze do komornika poszły pielęgniarki, którym sąd nakazał wypłatę zaległych wynagrodzeń, i na początku grudnia komornicy zajęli konta szpitala na kwotę ok. 5,5 mln zł. Wicedyrektor szpitala poinformował również, że jedna z kancelarii komorniczych "chce wejść na majątek szpitala". Obawia się także, że w styczniu może zabraknąć środków na prawidłowe - jak powiedział - udzielanie świadczeń zdrowotnych. - Na dodatek zaproponowany na przyszły rok kontrakt jest o 7 mln zł mniejszy (propozycja dot. 52 mln zł - red.). Sytuacja jest patowa - tłumaczył Leki. Zgodnie z planami Urzędu Marszałkowskiego szpital miałby zostać przekształcony. Biuro prasowe marszałka podało, że te plany "są nadal poważnie rozważane".