Około godz. 19.30 na głębokości 665 m nastąpił silny wstrząs, a potem tąpnięcie. W zagrożonym rejonie przebywało siedmiu górników, usuwali awarię przenośnika podścianowego. Sześciu wycofano - jeden z nich zmarł podczas transportu na powierzchnię. Po kilkugodzinnej akcji ratownicy dotarli do siódmego zasypanego górnika. Lekarz stwierdził jego zgon. Nic nie zagraża życiu górników rannych w wypadku w kopalni "Wesoła" w Mysłowicach. Ich stan lekarze określają jako dobry. W zagrożonym rejonie przebywało siedmiu górników. Jak powiedział reporterowi RMF jeden z rannych górników, wszyscy mieli usuwać awarię przenośnika podścianowego. - Przygotowywaliśmy się do pracy. Mieliśmy do spięcia przenośnik i w tym momencie tąpnęło - opowiada mężczyzna. W kopalniach zdarza się, że tuż przed tąpnięciem, pokłady węgla wydają charakterystyczny, trzeszczący dźwięk. Górnicy opowiadają, że wczoraj było cicho. - To był moment. Tuman kurzu i nic więcej - mówią. Gdy przyszła pomoc, rannych wyprowadzono na powierzchnię. Czterech z nich jest w szpitalu. Na szczęście odnieśli niegroźne obrażenia, w większości tylko ogólne potłuczenia. W tym roku w polskim kopalniach węgla kamiennego zginęło już 24 górników - tylu, ile w całym ubiegłym roku. Poprzedni śmiertelny wypadek miał miejsce 25 lipca również w kopalni "Wesoła". Zginął wtedy maszynista lokomotywy. W tej kopalni zginęło w sumie już trzech górników. Najwięcej, bo dziesięciu, zginęło w wyniku lutowego wybuchu pyłu węglowego w kopalni "Jas-Mos" w Jastrzębiu Zdroju. Trzy ofiary to górnicy z kopalni "Rydułtowy", którzy zmarli w wyniku ciężkich poparzeń po marcowym zapaleniu się metanu w tej kopalni. Do trzech wypadków doszło w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej. Dwóch górników zginęło w kopalni "Marcel" w Radlinie. Śmiertelny wypadek zdarzył się też w kopalni "Centrum" w Bytomiu. W ubiegłym roku w całym polskim górnictwie zginęło 30 górników. Rok wcześniej praca górnicza pochłonęła 37 ofiar, w tym 28 w kopalniach węgla kamiennego